Początki sądownictwa. Śląsk pod panowaniem pruskim. Sądy patrymonislne i wójtowskie Sądownictwo górnictwa i hutnictwa. Najwyższe sądy w prowincji śląskiej. Właściwość sądowa. Prace nad urbarzem miejskim. Proces i jego orzecznictwo.
Początki. Zanim wykształciło się prawo stanowione, stosunki życia codziennego na wszystkich ówczesnych poziomach międzyludzkich, regulowało prawo zwyczajowe. Miało ono charakter prawa miejscowego i dlatego różniło się ono od regulacji obowiązujących na innych terenach. Było ono pierwotne wobec prawa polskiego, niemieckiego i kościelnego.
Na Śląsku, jak i w innych częściach Polski, władca księstwa ustanawiał prawo i sprawował sądownictwo osobiście lub przez swych terytorialnych urzędników wyposażonych w uprawnienia jurysdykcyjne. Z czasem ten rzeczywisty model sądowniczy podlegał ewolucji.
Na przełomie XIII/XIV stulecia upowszechnia się immunitet sądowniczy i ekonomiczny. Jego źródłem było prawo polskie i niemieckie. Był on ściśle powiązany z władaniem ziemią, i wykonywaniem sądownictwa nad ludnością w podległych włościach. To była pańska jurysdykcja patrymonialna, znana także pod nazwą dominialnej.
W okres nowożytny wchodzi Śląsk bez ujednoliconego porządku prawnego, co było spowodowane brakiem prawnej i ustrojowej jedności między ówczesnymi politycznymi strukturami i dlatego obowiązywały odrębne porządki prawne.
W owym czasie polityczny organizm Śląska tworzyły księstwa, wolne państwa stanowe oraz miasta. Władcy wolnych państw stanowych dysponowali wszystkimi prawami księcia, ale musieli się obywać bez książęcego tytułu, pomimo tego osobiście składali hołd lenny królowi i to na stojąco, co miało swoje symboliczne znaczenie.
Donnersmarckowie. Po śmierci Jerzego Fryderyka Donnersmarcka w 1671 roku przejęli jego majątek synowie: Leon Fryderyk i Karol Maksymilian. Stali się oni protoplastami dwóch głównych linii rodu: starszej bytomsko-siemianowickiej i młodszej tarnogórsko-świerklanieckiej. W 1697 roku cesarz Leopold I podniósł terytorium bytomskie na Górnym Śląsku do rangi wolnego państwa stanowego.
Śląsk pod panowaniem pruskim. Po zajęciu Śląska przez Prusy wszystkie w zasadzie sądy wyższe, zarówno ogólnośląskie, jak i poszczególnych księstw, uległy likwidacji. Utrzymane zostały jedynie sądy niższe, tzn. sądownictwo patrymonialne, sądy miejskie oraz rządy księstw w zakresie ich funkcji sądowych.
Sądy patrymonialne. Na czele sądu patrymonialnego stał pan feudalny wsi, lecz bardzo rzadko osobiście sprawował jurysdykcję. Z reguły orzekał w tym sądzie justycjariusz na podstawie umowy zawartej z panem wsi, najczęściej nie posiadał on prawniczego wykształcenia. Jego wynagrodzenie stanowiły opłaty sądowe, stąd też procesy przez niego prowadzone przedłużały się w nieskończoność. Przepisy nakazujące egzaminowanie sędziów patrymonialnych i coroczne kontrolowanie ich działalności nie były w ogóle przestrzegane. Właściwość sądów patrymonialnych obejmowała wszystkie spory cywilne między chłopami, pomiędzy nimi a panem wsi oraz drobne sprawy karne. Dla sporów całej wsi z panem feudalnym były właściwe rejencje.
Sądy miejskie. O sądownictwie miejskim na Śląsku można mówić tylko w odniesieniu do miast królewskich. Miasta prywatne z reguły podlegały patrymonialnej jurysdykcji swego pana (np. miasteczko Georgenberg), który w miastach mniejszych, nieakcyzowanych (podatek), wykonywał je za pośrednictwem swego justycjariusza, w większych zaś przez mianowanego przez siebie wójta. W miastach królewskich sądownictwo było rozmaite co do form, które wszystkie dadzą się sprowadzić do sądu rady miejskiej i sądu wójta.
Sądownictwo miejskie nie było oddzielone od administracji. Tylko w większych miastach i dopiero w latach sześćdziesiątych i siedmdziesiątych XVIII wieku daje sie zaobserwować tendencję do wyodrębniania jurysdykcji w postaci zupełnie osobnych sądów miejskich niezależnych od administracji. Właściwość jurysdykcji miejskiej obejmowała wszystkie spory cywilne mieszczan (zarówno chrześcijan, jak i Żydów) i drobniejsze sprawy karne.
Najwyższe sądy w prowincji śląskiej. Dokładnie 15.01.1742 r. wydano patent powołujący dwa główne sądy w Głogowie i Wrocławiu, zwane rejencjami. W 1744 r. z rejencji wrocławskiej wydzielona została trzecia rejencja dla Górnego Śląska, początkowo z siedzibą w Opolu. Tuż przed rozpoczęciem trzeciej wojny śląskiej w 1756 r. przeniesiono siedzibę sądu do Brzegu, gdzie pozostała na stałe.
Były to zatem trzy odrębne terytorialnie sądy: we Wrocławiu, w Głogowie i Brzegu. Sąd wrocławski i głogowski różniły się od brzeskiego pod względem organizacyjnym. Obie te rejencje dzieliły się na dwa senaty – niższy i wyższy, o różnych kompetencjach. Rejencja brzeska stanowiła tylko jeden senat, niższy.
Do właściwości rejencji należały w pierwszej instancji sprawy osób wyjętych spod jurysdykcji sądów niższych, przede wszystkim szlachty, duchowieństwa, urzędników i magistratów miast królewskich (jako całości nie ich członków) i innych. Prócz tego były one instancją odwoławczą dla sporów rozpoznawanych w pierwszej instancji przez sądy niższe. Od 1768 roku zostały rejencje podporządkowane Generalnemu Dyrektorium w Berlinie.
Utworzone organa były sądami drugiej instancji wobec sądów niższych w ich okręgach. Rejencje jednak nie objęły swym zasięgiem całego Śląska. Z ich kompetencji wyłączono bowiem sądy na terytoriach, które posiadały własnego panującego, w księstwach i wolnych państwach stanowych. Zachowały one własne dotychczasowe sądy drugiej instancji, zwane rejencjami mediatyzowanymi, których utworzono 12. Były one podporządkowane bezpośrednio Najwyższemu Tajnemu Trybunałowi w Berlinie (Obertribunal). Sądy mediatyzowane były zgodną realizacją samoograniczenia części władzy jurysdykcyjnej panów wolnych państw stanowych, książąt i książąt lennych na rzecz państwa. Poza państwowym wymiarem sprawiedliwości pozostała całkowicie poddana ludność wiejska. Utrzymano bowiem dotychczasowe sądownictwo patrymonialne.
A zatem ustrój sądownictwa tego czasu na Śląsku nie był jednolity, inaczej urządzono go w księstwach dziedzicznych i wolnych państwach stanowych, Do tych ostatnich należało, jak już wspomniano, Bytomskie Wolne Państwo Stanowe.
Sądownictwo górnictwa i hutnictwa. Szczególnym rodzajem jurysdykcji władz administracyjnych było sądownictwo w zakresie górnictwa i hutnictwa. Tutaj jako forum pierwszej instancji działał Wyższy Urząd Górniczy za pośrednictwem specjalnego sędziego. Rozpatrywał on wszystkie sprawy cywilne i karne wiążące się z górnictwem i hutnictwem. Instancja druga w sprawach przed Wyższym Urzędem Górniczym zależała od charakteru sporu. Gdy był nim zainteresowany fiskus, wówczas drugą instancję stanowił departament górnictwa i hutnictwa w berlińskim Generalnym Dyrektorium. Gdy spór toczył się między osobami prywatnymi, odwoływano się do rejencji.
Rejencyjny Bytomski Sąd mediatyzowany. W wolnym państwie stanowym były urządzone sądy niższe i wyższy. Do pierwszych należało sądownictwo patrymonialne, które było właściwe dla ówczesnego chłopstwa, zaś w miastach było urządzone sądownictwo wójtowskie miejskie i czasami równocześnie i wiejskie, jak w Tarnowskich Górach, pierwsze dla mieszczan, a drugie dla chłopstwa. Odwołania od orzeczeń tych sądów można było wnosić do rejencyjnego sądu mediatyzowanego w Bytomiu, który był sądem II instancji.
Właściwość sądowa. Czy Bytomski sąd mediatyzowany był właściwym dla rozstrzygnięcia sporu pomiędzy władcą wolnego państwa stanowego a miasteczkiem Georgenberg, które reprezentowało wolnych obywateli? Należało ono do Pana Bytomia i Siemianowic.
Gdyby spór rozpatrywał sąd patrymonialny bądź miejski, czyli sądy niższe, to wtenczas mogłaby wystąpić ewentualność rozpatrzenia odwołania się stron lub jednej z nich do sądu rejencyjnego w Bytomiu, który dla takich przypadów był sądem II instancji. Lecz jest to tylko teoretyczne rozważanie, ponieważ żaden z tych sądów nie był właściwy, aby orzekać w sporze, w którym stroną jest władca wolnego państwa stanowego, o statusie co najmniej szlachcica. Lecz ta konkretna przynależność do wyższego stanu władcy wolnego państwa stanowego brała się bardziej z charakteru politycznego, a mniej historycznego (pochodzenie Donnersmarcków nie było rycerskie, lecz kupiecko-bankowe), ale pod względem prawnym była uznawana. Mimo tej „ułomności” właściwym sądem dla rozstrzygnięcia tego sporu był sąd rejencyjny w Brzegu, jako sąd I instacji a także II jako instancji odwoławczej.
Najstarsza pełna pieczęć miasta
Rozpoczęcie prac nad urbarzem miejskim. W 1783 roku na podstawie zarządzenia królewskiego rozpoczęto na Śląsku prace nad nowymi urbarzami, obejmowało ono także miasteczko Georgenberg. Urbarz był kompilacją dwustronnych obowiązków i uprawnień mieszkańców z właścicielem majątku (miasta), na dzień jego sporządzenia. Każdy obywatel miasta (zapisany jako obywatel w miejskiej księdze, podobnie było we wsiach wobec kmieci), który był przekonany o tym, że został wyzuty z przysługujących mu uprawnień przez właściciela, mógł liczyć na wysłuchanie w tej sprawie przed królewską komisją urbarzową. Materia zażaleń mogła być różna.
Ówczesne władze naszego miasta nie potrafiły się pogodzić z taką praktyką, która pozbawiała obywateli z dawna nadanych im przywilejów, i dlatego składały na ten proceder zażalenie do komisji urbarzowej. Gdy komisja zażalenie odrzuciła, to zgodnie z pouczeniem z jej strony, miasto mogło skargę złożyć we właściwym sądzie. Dlatego w przedmiotej sprawie (sprawach) to miasto złożyło do sądu brzeskiego skargę w imieniu wszystkich mieszczan, wolnych obywateli. Dokładna data procesu nie jest znana. Zasadnym jednak byłoby przyjęcie, iż proces mógł się rozpocząć po przyjęciu w ustalonym trybie urbarza, a tym samym jego wejście w życie. Byłaby to graniczna data rozpoczęcia procesu sądoweg
Urbarz. Formalnie urbarz został przyjęty, przez obydwie strony, 23 listopada 1785 roku w miasteczku Georgenberg, dokument podpisano i opieczętowano. Najpierw złożyli pod nim podpisy przedstawiciele Królewskiej Komisji Urbarzowej na powiat bytomski. Pod podpisami została odciśnięta pieczęć komisji. Z kolei podpisał dokument Pan Bytomia i Siemianowic Łazarz III Henckel von Donnersmarck, jako właściciel ziemi i miasta, po nim trzej deputowani władz miejskich: Józef Stefani, Michal Nowak i Piotr Pietrowsky, a następnie pod złożonymi podpisami odciśnięta została pieczęć miasteczka Georgenberg. W dniu 27 grudnia 1785 roku urbarz podpisał król pruski Fryderyk Wilhelm II. Od tego dnia, tak można sądzić, urbarz wszedł w życie. Teraz mogło nastąpić składanie skarg i to przez każdą ze stron sporu.
Tekst Urbarium dla miasteczka Georgenberg . Wprowadzenie: W dniu sporządzenia urbarza było w mieście 81 osiedli (gospodarstw). Urbarium zawiera spis praw i obowiązków po stronie miasta i jego właściciela, pana Bytomia i Siemianowic – Łazarza III Donnersmarcka. Było miasteczko Georgenberg od najdawniejszych czasów wolnym miastem, zwolnionym od akcyz, czynszów; dawne przywileje jak i nowe obowiązki, dla obydwu stron, powinny być wpisane do urbarza, lecz tak się jednak nie stało. Mieszkańcy tego miasta nigdy nie podlegali poddaństwu. Miasteczko należy do rodzinnego powiernictwa domu Donnersmarcków w wolnym stanowym państwie bytomskim.
- Całe miasto in corpore płaci dziedzicowi w gotówce 75 talarów, 8 groszy oraz 6 i 2/5 feniga. Jest to wymagalne każdego roku w dniu św. Michała.
- Cech rzeźniczy oddaje corocznie dziedzicowi w dniu św. Michała 2 kamienie wagi łoju topionego, wagi wiedeńskiej lub 2 kamienie i 8 funtów wagi wrocławskiej.
- Należy się dominium co 16 korzec słodu wywarzonego w miejskim browarze.
- Każdy, kto w mieście pali (wytwarza) gorzałkę, płaci dziedzicowi w terminie św. Michała 2 talary śląskie, czyli 1 talar niemiecki i 18 groszy srebrnych.
- Obywatelstwo nie podlega pańszczyźnie i jest wolne od służby w dworze.
- Według umowy, z dnia 23 kwietnia 1782 r., zobowiazało się obywatelstwo do bezpłatnej pracy przy żniwach na folwarkach w Karłuszowcu i Nakle i to każdego roku w liczbie 200 osób, w tym 1/3 z kosą a 2/3 z sierpami. Ilu z tych 200 jest każdorazowo potrzebnych zamawia administracja dworska na dzień naprzód, a grupa powinna się zgłosić do prac żniwnych o godzinie 7 rano w miejscu wskazanym i tam pracuje z jednogodzinną przerwą, która jest przeznaczona na spożycie obiadu, po której pracuje nadal do siódmej wieczorem.
- Obywatele miasta nie podlegają pańszczyźnie,dlatego także i dzieci nie mają obowiązku służby w pańskich dworach.
- Miasto posiada własne górnictwo, dlatego nie płaci laudemium, ani innych opłat sądowych.
- Dziedzic ma prawo mianowania i wprowadzania osób urzędowych należących do magistratu i zarządu miasta (burmistrza, ławników, wójta).
- Mieszkańcy miasta winni oddać dziedzicowi dziesiątą część miodu, jaki zbierają czy to w mieście, czy też w pańskich lasach.
- Mieszkańcy mają prawo pasania bydła w nieograniczonej ilości we wszystkich pańskich lasach na Pasiekach, Anszczoku, Przęźlicy i Latnach. Jednak zgodnie z umową z 23 kwietnia 1782 r., muszą baczyć, aby nie szkodzić położonym tam łąkom i młodym wyrębom leśnym. Dlatego powinni na każdą wiosnę zwrócić się do administracji dworskiej i funkcjonariuszy leśnych o wskazanie im terenu, na którym wolno bydło wypasać.
- Obywatele miasta mają prawo wybierania w lasach pańskich suchego drewna na opał, a w razie braku suchego drewna na ziemi, mogą ścinać suche gałęzie o grubości zwykłych gontów; grubszego drewna ścinać nie wolno, ale wskazane zostaną im miejsca, gdzie mogą zbierać drewno na opał. Gdyby jednak z powrotem ściągnięto obecnie stojącą w Bibieli komendę huzarów, która tamtejsze dworskie lasy pilnuje przed napadami Polaków (z zaboru rosyjskiego), wtedy obywatelom z Miasteczka nie będzie wolno z tamtejszych lasów wywozić potrzebne drewno opałowe, lecz administracja dworu powinna im wskazać takie miejsca w innych lasach dworskich.
Sądownictwo wójtowskie. Było właściwe do rozstrzygania spraw, które dzisiaj nazwalibyśmy wykroczeniami: drobne kradzieże, bójki, pyskówki, ale wójt był również upoważniony do sporządzania i potwierdzania aktów kupna – sprzedaży itp., spadków, uprawniony był do tych czynności także burmistrz, co potwierdza zachowany do dzisiaj akt kupna sprzedaży nieruchomości w miasteczku Georgenberg, podpisany i opieczętowany dawnym tłokiem pieczętnym (prawdziwy rarytas historyczny, w dotychczasowych opracowaniach nie uwzględniony); dokument ten, mało znany i niezbadany przechowywany jest w parafialnym archiwum.
Przy rozprawach sądowych powinni być obecni każdorazowy wójt i sześciu ławników, lecz nie wolno im wydawać wyroków nad ciałem, skórom i włosom, bo należy to do sądu głównego.
Przedmioty sporu sądowego. To co było przedmiotem sporu pomiędzy miastem a jego właścicielem, można w ogólności ująć w cztery zasadnicze tematy:
Pobieranie drewna budulcowego. Już w przywileju lokacyjnym (1561 r.) zapisano, że obywatele miasta mają prawo do ścinania w pańskim lesie drewna budowlanego, dla wystawienia domu mieszkalnego i zabudowań gospodarczych. Zapis ten nie został powtórzony w Urbarzu, i jego brak stał się przedmiotem skargi złożonej przez miasto w rejencyjnym sądzie I instancji w Brzegu. Orzeczenie sądu I instancji przywróciło darmowy przywilej wyrębu drewna budowlanego z lasów pańskich. Orzeczenie sądu pierwszej instancji zostało wydane 30 pażdziernika 1789 roku; prawie trzy lata po wejściu w życie urbarza, czy czas wyczekiwania na wydanie wyroku można uznać za wydłużony albo przeciętny? Nie udało się tego ustalić.
Lecz właściciel miasta odwołał się od tego orzeczenia w tym samym miejscu tj. w mieście Brzeg, ale do II instacji. Orzeczenie sądu odwoławczego utrzymało orzeczenie sądu I instancji z dodatkiem, że pan Bytomia i Siemianowic może odmówić obywatelowi miasta bezpłatnego wyrębu drewna budulcowego tylko w przypadku nadużycia tego przywileju; mogło to oznaczać nie tylko niewłaściwą obróbkę pozyskanego drewna, ale również niedbałość o istniejące już na jego posesji budowle drewniane; uprawnionymi do wydania takiej opinii byli leśni urzędnicy dominium Donnersmarcka.
Z zapisu kronikarskiego dowiadujemy się, że dziedzic złożył apelację od tego orzeczenia, do Najwyższego Tajnego Trybunału w Berlinie, żądając, aby prawo do pozyskiwania darmowo drewna budowlanego posiadał tylko ten obywatel, który już przed rokiem 1779 osiedlony był w miasteczku Georgenberg, a ponadto powinien każdorazowo dowieść potrzeby tego budulca. A także, kto się po tym wskaznym j.w. roku w mieście osiedlił bez zgody właściciela miasta, tracił prawo do darmowej wycinki drewna w dominialnym lesie. Sąd apelacyjny uwzględnił żądania Łazarza III pana Bytomia i Siemianowic, lecz uchylił część żądanie, iż na osiedlenie się w mieście potrzebna jest zgoda właściciela miasta.
Palenie gorzałki, warzenie piwa i szynkowanie tych używek. Miasto skarżyło właściciela miasta przed rejencyjnym sądem brzeskim za brak tytułu prawnego do palenia (produkcji) gorzałki, i warzenia piwa na terenie miejskim, który do dzisiaj bywa jeszcze nazywany przez starsze pokolenie Kasarnią; obszar ten był fragmentem folwarku, który należał do właściciela miasta. Sąd oddalił skargę, co do zakazu palenia gorzałki w karczmach Łazarza III, a to dlatego, ponieważ pełnomocnik pana bytomskiego i siemianowickiego wskazał na to, iż miasto nie posiada przywileju prawa milowego, bo nie potrafiło tego przywileju w formie pisemnej przedstawić bądź w inny sposób udowodnić przed sądem jego istnienia.
Natomiast roszczenie miasta o zakazanie dziedzicowi warzenia piwa w karczmach folwarcznych zostało przez sąd uwzględnione. Interesująca jest argumentacja, którą przedstawił pełnomocnik właściciela folwarku, położonego na terenie miasta. Otóż powołał się on na rozporządzenie cesarskie z dnia 24 kwietnia 1650 roku, według którego wszystkim panom wysokiego rodu (Standesherren) udzielono prawa warzenia piwa w swoich posiadłościach. Jednak ta argumentacja nie przekonała sądu, ponieważ uznał za właściwe jedynie te przywileje, które zostały udzielone przodkom Donnersmarcków, przy objęciu ziemi bytomskiej, po banicji margrabiego Jana Jerzego Branderburczyka. Wtedy to Łazarz Henckel otrzymał od cesarza Ferdynanda w dniu 26 maja 1629 roku ziemię bytomską z wszystkimi prawami i przywilejami, jakie tutaj posiadał cesarz, lecz w tym czasie obywatele miasteczka Georgenberg posiadali już wyłączne prawo warzenia piwa w mieście, o czym rozstrzygał akt lokacyjny.
Miasto odwołało się od tego orzeczenia do sądu brzeskiego II instancji, w zakresie przyznania Łazarzowi III prawa nie tylko do palenia (produkcji) gorzałki, ale również do szynkowania tej używki w jego karczmach usytuowanych na terenie miasta.
Również Łazarz III odwołał się od orzeczenia sądu I instacji, odnośnie warzenia i szynkowania w jego karczmach piwa. Sąd odwoławczy II instancji w Brzegu podtrzymał rozstrzygniecie sądu I instancji.
Szpital-przytułek dla starców. Przytułki dla ludzi starszych, nie lecznice – sięgają w miastach i miasteczkach prawie do wieków średnich. Takie przytułki fundowane są od XVII wieku i to nawet wcale nie rzadko i po wsiach kościelnych. Nie jest znana dokładna data wystawienia tego przytułku dla starców obojga płci, który służył przeważnie, jak napisano w kronice, dla „bab szpitalnych”. Budowla ta stała się przedmiotem roszczenia ze strony miasta o jej zwrot, ponieważ znajdowała się ona aktualnie w posiadaniu Łazarza III.
Monografista miasta Bruno Gogolin neguje przypisywanie Jerzemu Fryderykowi (syn Georga Pobożnego, luteranin) wystawienie szpitala w miasteczku Georgenberg już w 1561 roku. Co zreszta nie jest pozbawione racji. Bo dla kogo miał być ten szpital? Dla zdrowych i młodych mężczyzn, w średnim wieku. Bo tylko tacy decydowali się na przybycie do pracy w żyglińskich górach; nie było to miejsce dla ludzi starych bądź chorych. Jego wzniesienie przypisuje on Łazarzowi I, zwanemu Starszym. W Tarnowskich Górach wystawiono szpital po kilku latach od czasu, gdy górnicy zobowiązali się do wpłacania kilku Pfenigów na ten cel.
Budowla szpitala musiała ucierpieć podczas wojny 30-letniej, podobnie jak wiele innych domostw, a nawet całych wsi. Podniósł ją dopiero z ruin i powiększył Łazarz II Młodszy, Pan Bytomia, Tarnowskich Gór i Bogumina. Niezależnie od tego Łazarz II Młodszy, baron i hrabia cesarski wystawił 26 stycznia 1637 roku w Wiedniu dokument potwierdzający dawne przywileje i nowe nadania. Prócz znanych już przywilejów, wzmiankowanych w innych miejscach, dokument zawierał także pasus, który nas szczególnie interesuje... „Na utrzymanie szpitala w miasteczku Georgenberg, ażeby chorzy i biedni nie cierpieli nędzy, wyznaczam, oprócz dotychczasowych 4 wozów rudy żelaznej jeszcze dalszych 8 wozów tygodniowo dla miasta na utrzymanie szpitala, a gdyby w przyszłości tej rudy w miasteczku Georgenberg zabrakło, należy się wam 12 wozów z Rudnych Piekar, dopóki to błogoslawieństwo Boże tutaj się będzie znajdowało.”
Z zapisu można wysnuć jednoznaczny wniosek, a mianowicie, przed 1637 rokiem w miasteczku Georgenberg znajdował się już szpital – dom opieki, bo na jego utrzymanie otrzymywało ono od jego właściciela 4 wozy rudy żelaza w każdym tygodniu. Łazarz II Młodszy wszedł w posiadanie ziemi bytomskiej w 1624 roku. Wojna 30-letnia trwała już od 6. lat, ale jeszcze poza Górnym Śląskiem, jej skutki przeniosły się na ten obszar i były szczególnie odczuwalne w latach 30-tych. Z tych też powodów ówczesny władca Bytomia, Tarnowskich Gór i Bogumina udał się do Wiednia dla swojego bezpieczeństwa oraz by mieć na „oku” swoje interesy. To też i jego nie można wykluczyć z ewentualnych kandydatów, którym przypisuje się wzniesienie domu opieki. Jeden z monografistów miasta napisał, że w miejsce zrujnowanego domu opieki to on wybudował nowy szpital – dom opieki.
W jakich okolicznościach, dlaczego i przez kogo został ten dom opieki miastu odebrany, o tym w kronikach ani śladu, lecz władał nim w czasie sporu sądowego Łazarz III. Sentencje sądów I i II instancji były takie same: Szpital-dom opieki należy zwrócić miastu, które ma prawo nim administrować (zarządzać), a ponadto przed jego zwróceniem należy jego stan przywrócić do tego samego, jakim był, gdy został miastu odebrany. A ponieważ znajdował się on w czasie sporu sądowego w ręku Łazarza III, to też jego obciążał obowiązek przywrócenia jego stanu do takiego, w którym się on znajdował w dniu jego przejęcia. By się jego posiadacz nie zasłaniał niewiedzą, co do jego stanu, miasto wykazało jaki on był: zbudowany z drewna, dach szyndziołami pokryty, z jedną wielką izbą i pięcioma komorami oraz sienią. Miasto zrezygnowało z dotychczasowej dotacji na szpital – dom opieki w wysokości 93 guldenów i 36 krajcarów, żądając w zamian za to, jak było dawniej: 12 fur parokonnych rudy gotowej (popłuczkowej), a na każdą furę 6 kibli hutniczych rachując, wydobytą w Georgenbergu bądź w Piekarach Rudnych; dowóz rudy od miejsca wydobycia do szpitala należał do obowiązków miasta. Zalecenie dla magistratu ze strony Łazarza III: do szpitala należy przyjmować chorych obywateli miasta, a jeśli któryś z nich zemrze, to należy o tym zawiadomić właściciela miasta, a jednocześnie podać informację, który z mieszczan zostanie na to miejsce przyjęty; to uprawnienie zostało uznane przez sąd.
Po co ten dom był Łazarzowi III potrzebny? , który to prawdopodobnie on odebrał miastu. Ponieważ kroniki nic na ten temat nie przekazały, to można bez przeszkód snuć wszelakie przypuszczenia. Otóż w rzeczywistości budowla ta była osadzona po lewej stronie szosy z miasta do Tarnowskich Gór. W niewielkiej odległości od niego, lecz po drugiej stronie szosy, bliżej rynku znajdował się folwark, a tam jak w każdym folwarku sporo pracowników, trzeba było im zapewnić jakieś zakwaterowanie, ale także to, by mieli gdzieś zarobione pieniądze wydawać, jeśli takowe otrzymywali, a w karczmie było nie tylko co zakąsić, ale i można było się również napić gorzałki, która mogła być często zapłatą za pracę, bo komuś ten „kit” trzeba było wcisnąć . W jakiejś mierza plaga pijaństwa na Górnym Śląsku wzięła się z tego rodzaju praktyk oraz kredytowanie alkoholu przez karczemnych Etrusków.
Zwrot nieruchomości ziemskich przy stawie na gruncie pniowieckim. W lutym 1562 roku rada miejska zwróciła się do margrabiego Jerzego Fryderyka Brandenburczyka o odstąpienie stawu Włoczenkowskiego na gruncie pniowieckim, aby można tam było wznieść miejski młyn, przy strumieniu. Przywilejem z dnia 22 lutego tego roku margrabia odstąpił miastu ten staw, który powstał w wyniku spiętrzenia wody strumienia, w części na gruncie podmienionym przez Jerzego Branderburczyka z Wrochemem. Do tego doszła jeszcze łąka i kawałek gruntu; obydwie nieruchomości należały do margrabiego Jerzego; ten cały obszar wraz z zalanym wodą (staw) był własnością margrabiego.
W dawnych zapisach jest mowa o tym, że staw Włoczenkowski został oddany w dzierżawę miastu wraz z młynem wodnym. Jeśli ten kronikarski zapis jest prawdziwy, to przesądza to o tym, kto wybudował młyn, i wyposażył go w potrzebne urzadzenia oraz wystawił również budowle gospodarcze. Czy był to miasteczkowski magistrat? Jest to raczej wątpliwe, ponieważ wystawienie młyna wraz z przyległościami i wyposażeniem to wcale niemały koszt. Młyny wystawiał najczęściej ziemski właściciel, tak było w Żyglinie. Właściciel młyna wydatki związane z jego wzniesieniem wkalkulował w czynsz dzierżawny i na tym nic nie stracił, a wręcz przeciwnie.
Czynsz dzierżawny miasto płaciło corocznie w dniu św. Marcina do kasy książęcej w Świerklańcu: 6 guldenów po 36 groszy śląskich. Obywatele miasta, którzy zajmowali się rolnictwem, zostali zobowiązani do mielenia zbóż w tym miejskim młynie.
Istniał on do 1736 roku, kiedy to po długich ulewnych deszczach gwałtowna powódź zniszczyła go z całym jego wyposażeniem. Podówczas właścicielem tej części ziemi bytomskiej był Karol Józef Erdman, pan Bytomia i Siemianowic. Nakazał on staw wysuszyć i wraz z przyległymi gruntami, łąką przyłączył do swojego dominium. Jego następcą był Łazarz III, który jak wiemy był stroną sporu sądowego.
Sąd I instancji wydał orzeczenie o zwrocie nie tylko stawu, ale gruntu, łąki i zabudowań młynarskich miastu, a ponad to należało miastu zwrócić równowartość z osiągniętych pożytków, rachując od 7 maja 1786 r., była to coroczna kwota 10 reńskich, 10 groszy czeskich i 2 krajcary, wystawiona przez miasto. Kronikarskie zapisy nie podają o jakie pożytki chodziło, a ta coroczna kwota nie należała do małych, to nie był żaden napiwek. Na takie diktum ze strony miasta, pan Bytomia i Siemianowic wystawił rachunek miastu, którym była nadpłata zaległego czynszu dzierżawnego. Jedno i drugie nie mało żadnego uzasadnienie. Strony okładały się już na ślepo, jak w walce bokserskiej. Od orzeczenia odwołały się obydwie strony do II instancji w rejencji brzeskiej.
Orzeczenie II instancji zezwalało panu Bytomia i Siemianowic do zatrzymania nieruchomości gruntowej wraz z łąką; o zalewie wodnym nie wspomniano, ponieważ nie było takiej potrzeby, bo czy gruntowa nieruchomość była była zalana wodą, czy nie była to grunt pod wodą i tak był własnością Donnersmarcka. W orzeczeniu nic nie wspomniano o wzajemnych pieniężnych roszczeniach, prawdopodobnie zostały one przez sąd oddalone albo strony z tych roszczeń w czasie procesu się wycofały; Łazarz III otrzymał to, co do niego należało, i korzystał z swojej własności bez jakichkolwiek ograniczeń ze strony miasta. A miasteczko Georgenberg nie zostało zobowiązane do zapłaty czynszu dzierżawnego, ponieważ nie korzystało z dzierżawy; taka bowiem była rzeczywistość. Ponad to pojawiły się pierwsze jaskółki, które ćwierkały o możliwości zawarcia ugody przez strony sporu, która rzeczywiście w niedalekiej przyszłości została zawarta.
O apelacji miasta.W dniu 7 lipca 1791 roku zastępca prawny miasta adwokat Graebes z Dobrodzienia, który reprezentował miasto w obydwu instancjach, przesłał do magistratu sprawozdanie z zakończenia procesu w II instancji. Jednocześnie instruował o możliwości złożenia apelacji do Najwyższego Trybunału w Berlinie, dla dwóch niekorzystnych rozstrzygnięć dla miasta , zapadłe w II instancji. W pierwszym z nich sąd orzekł, że Łazarz III nie musi zwracać miastu łąki i gruntu przy dawnym młynie koło Boruszowca, a w drugim sąd orzekł, że właściciel miasta może w swoim folwarku na terenie miasta produkować (palić) gorzałkę. Pełnomocnik miasta informował dalej, że jeśli miasto chce złożyć skargi w tych dwóch przypadkach do Najwyższego Trybunału, to powiniem magistrat złożyć jasną i rzetelną deklarację odnośnie złożenia apelacji. Na podstawie zachowanych pisemnych przekazów, chociaż nie wprost, można przyjąć, iż władze miejskie zrezygnowały z drogi wszczęcia postępowania apelacyjnego, a z jakich powodów, o tym ćwierkały już wcześniej wspomniane jaskółki bądź wróbelki.
Kaserne (koszary). W tamtym czasie teren Kasarni wchodził w skład folwarku, który, jak już wzmiankowano, należał do właściciela miasta. Nie tylko po prawej, ale i po lewej stronie szosy prowadzącej z miasta do Tarnowskich Gór rozciągały się także nieruchomości ziemskie należące do Donnersmarcka. Potwierdza to zamiar budowy murowanego kościoła na wschodnich polach poza klasztorem S.S. Gdy głowiono się nad miejscem pod budowę wspomnianego kościoła, przypomniano wtedy, że byłoby to możliwe, ale należałoby wykupić parcelę budowlaną od Donnersmarcka; ci, którzy to podnosili wiedzieli o czym mówią, bo byli mieszkańcami miasta. Lecz koncepcja budowy murowanego kościoła w tym miejscu upadła. Własność gruntowa jak i leśna Donnersmarcków otaczała nasze miasto prawie z każdej strony.
Z powyższego można wysnuć wniosek, że własność gruntowa Łazarza III nie była skomasowana w jednym miejscu, i nie jest to tylko hipoteza, ponieważ rozległość folwarku Donnersmarcka nie musiała być skomasowana tylko w Kasarni, ale również w innych miejscach obszaru miejskiego: boisko sportowe, ogród działkowy przy ulicy Dworcowej to darowizny ze strony Donnersmarcka; były to tereny będące jego własnością, które zostały tym wspomnianym miejskim organizacjom podarowane.
Willa Gregora, nazywana także gregorówką. Autor fot. Grzegorz Marszałek
Pewne jest to, że dzisiejsze zabudowanie p. Urbańczyka, po prawej stronie szosy prowadzącej do Tarnowskich Gór z przyległościami zabudowań gospodarczych są osadzone na terenie dawnego folwarku właściciela miasta.
Dom mieszkalny, dzisiejsza własność wspomnianego już p. Urbańczyka, należący przed II Wielką Wojną do rodziny p. Georga Gregora, który został przez niego odkupiony od spedytora, żydowskiego pochodzenia, Hermana Blumenreicha, a jeszcze wcześniej był siedzibą urzędników leśnych pana Bytomia i Siemianowic i zapewnie z innych obszarów gospodarczych. Tak się zlożyło, że ten teren jest powiązany z procesem sądowym, przez to, że był osadzony na terenie folwarku, na którym wolno było prowadzić tzw. palenie (produkcję) gorzałki. Ta używka szynkowana była w karczmach folwarcznych.
Przebudowa administracji i zarządzanie prowincją. Od 2. połowy 1741 roku do początków 1743 roku Fryderyk II wydał niemal wszystkie zarządzenia dotyczące nowego systemu administracyjnego dla Śląska, systemu, który prawie bez zmian przetrwał do 1807 roku. W marcu 1742 roku król utworzył urząd ministra śląskiego. Ten sprawujący najwyższy urząd w prowincji specjalny minister dla Śląska został podporządkowany bezpośrednio królowi z pominięciem Generalnego Dyrektorium w Berlinie. Do 1806 roku funkcję ministra Śląska pełniło 4 zaufanych urzędników króla. Na przełomie lat 1806 i 1807 urząd ten sprawował Karl Georg Heinrich von Hoym. Ministrowi śląskiemu podlegała niemal cała administracja i wszystkie sprawy prowincji. Jedynym wyłomem w jego kompetencjach były sprawy sądownictwa i sprawiedliwości, podlegające osobnemu ministrowi sprawiedliwości dla Śląska.
Reforma sądownictwa śląskiego. Jej autorem był Samuel von Cocceji, od 1738 roku pruski minister sprawiedliwości. Zniesienie i utworzenie nowych sądów ich kompetencje, postępowania odwoławcze i apelacyjne zostały już wcześniej opisane. Przy sądach głównych utworzono także konsystorze ewangelickie (Oberkonsistoria) – instytucje zajmujące się sprawami kościelnymi. Konsystorze działały periodycznie 4 razy w roku. Miały one charakter kolegialny. Zasiadali w nich radcy z rejencji, czyli sądów głównych oraz specjalni radcy konsystorialni powoływani spośród szlachty i duchownych sprawujących szczególnie ważne funkcje kościelne. W skład każdego konsystorza wchodził jeden duchowny katolicki. Do wrocławskiego został włączony prałat Schlecht, przełożony klasztoru św. Macieja, a w Głogowie prałat tamtejszej kapituły von Lange. Od wyroków konsystorzy istniała możliwość apelacji do trybunału berlińskiego, a od 1750 do nowo utworzonego najwyższego konsystorza w Berlinie.
Na Śląsku nie tylko każde śląskie księstwo, ale też wiele grup społecznych posiadało odrębne tradycje prawne. Jednak dopiero tzw. druga reforma prawna doprowadziła do opracowania w 1781 roku Porządku sądów i prawa procesowego, a w latach 1784-1788 Karl G. Svarez opracował kodeks praw, który po rewizji od 1794 roku był stopniowo wprowadzany jako Powszechne prawo krajowe ( Allgemeines Landrecht ).
Ordynacja miejska z 1808 r. (Städteordnung). Zniesiono rozróżnienie na miasta królewskie i miasta prywatne (którymi dotąd formalnie zarządzali feudałowie). Wszystkie miasta otrzymały samorząd. Na codzień to magistrat pod kontrolą rady miejskiej rządził wszystkimi sprawami miasta. Burmistrz sprawował też funkcje policyjne. Państwo nadzorowało magistraty, w tym zwłaszcza pod względem finansowym. Wszystkie decyzje pozwalały miastom na samodzielne prowadzenie swej polityki gospodarczej.
W 1807 roku nastąpiły zmiany w warunkach prowadzenia działalności gospodarczej w miastach, znoszące ograniczenia w obrocie nieruchomościami. Podobnie reforma z 1810 roku (zwana Gewerbefreitheit) znosząca wszelkie ograniczenia produkcji związane dotychczas z uprawnieniami cechów i gildii, znosząca monopole szlacheckie, czy takie przywileje miast, jak prawo mili. Każdy mógł produkować to, co chciał (poza nielicznymi monopolami królewskimi), jeśli tylko wykupił kartę przemysłową i płacił należny podatek. Poza tym w 1818 r. zniesiono wszelkie cła wewnętrzne, a w 1833 r. prawo składu.
Edykt z 1807 roku znosił poddaństwo. Od 1811 roku użytkowana ziemia stopniowo przechodziła na własność chłopów za odszkodowaniem. Reforma zniosła wszystkie wcześniejsze „wspólne użytki” (wspólnoty pastwisk czy serwitutów). Znoszenie ciężarów feudalnych na Śląsku stanowiło długi z wieloma przeszkodami proces, a zakończony ostatecznie w połowie XIX w. Reforma rolna wywołała wielki opór szlachty śląskiej, która przy pomocy największych latyfundystów (do których , należeli rownież Donnersmarckowie) opóźniała proces reform rolnych i robiła wszystko, aby odwieść monarchę od ich wykonania. Ostatecznie sposób realizacji reformy pozwolił szlachcie na zabranie chłopom poważnej części ziemi. Umocniła się dzięki temu wielka własność ziemska, podczas, gdy blisko połowa gospodarstw miała mniej niż 5 mórg ziemi, co z reguły nie wystarczało na utrzymanie się rodziny.
Miasteczko Georgenberg osadą targową. Co było przyczyną zmiany statusu miasta na osadę targową? Dotychczas miasteczko Georgenberg podobnie jak Tarnowskie Góry mieściło się w strukturach feudalnych. Właścicielem tych miast był feudał (Donnersmarck) z określonymi prawami. Zniesienie zależności feudalnej spowodowały wyzwolenie się spod niej, i poddanie się pod władztwo państwowe poprzez struktury samorządowe. W strukturach feudalnych miasto nie płaciło podatku akcyzowego, ponieważ było ono własnością prywatną. Obciążenie miasta akcyzą było możliwe przy spełnieniu się kilku warunków, nasze miasto ich nie spełniało i dlatego utraciło status miasta, który był ściśle powiązany z akcyzą. Osada targowa w strukturze ustrojowej znajdowała się pomiędzy wsią a miastem, a jego mieszkańcy byli, jak dotychczas, nadal wolnymi obywatelami (i różnili się od tzw. „podopiecznych”, czyli mających jedynie możliwość mieszkania w mieście i podejmowania jakichś prac, lecz byli pozbawieni praw politycznych). Osada targowa została objęta podatkiem typowym dla wsi t.j. kontrybucyjnym, lecz została wyposażona w takie atrybuty ustrojowe, których nie miała wieś; zostały one wskazane niżej.
W osadzie targowej nadal zachowany został sąd wójtowski. I chociaż brak jakiejkolwiek wzmianki o nim w pierwszych latach po wdrożeniu w życie ordynacji miejskiej z 1808 roku, to z urzędowej pruskiej statystyki z 1822 roku dowiadujemy się nie tylko o istnieniu sądu wójtowskiego, ale znamy nawet jego personalną obsadę: wójtem był Szpott, ławnikami Siwiec I, Nowak, Siwiec II i Cellary.
Wójta wspomagało czterech ławników zamiast jak dawniej sześciu, jak to zostało zapisane w przywileju lokacyjnym, ale nie wymagajmy za dużo, bo to już nie była osada miejska, lecz targowa, której pozostawiono także kilka miejskich atrybutów z zakresu urzędowego nazewnictwa. Osada targowa miała prawo do posiadania nadal burmistrza, czterech rajców, którzy byli wybieralni i podobnie jak za czasów miejskich; ten wybór zatwierdzała wyższa władza, prawdopodobnie landrat. Zachowanie nazw nie brało się z tej przyczyny, że mieszkańcy byli do nich przyzwyczajeni. Nawet sobie tego wyobrazić nie można, że w państwie pruskim jakiś urząd samorządowy używa w praktyce urzędowej nazwy, do której nie ma podstaw prawnych. Stąd można wnosić, że osada targowa otrzymała taki pakiet nazw urzędowych z „góry”, i na tej podstawie zostały zachowane nazwy dawniej używane w mieście.
Sąd przysięgłych w Karłuszowcu. Nie był to sąd przysiegłych w rozumieniu anglosaskim. Składał się on z trzech osób, jedną z nich był zawodowy sędzia. Jego siedzibą był Karłuszowiec w Tarnowskich Górach. Należały do niego ciężkie sprawy karne m.in. podpalenia. Ten skrawek tarnogórskiego gruntu wraz z zabudowaniami należał do siemianowicko-bytomskich Donnersmarcków. Nie był on czynny na codzień, lecz zbierał się w wyznaczonych terminach, ponieważ taka była procedura; wygląda na to, że był on właściwy zarówno rzeczowo jak i miejscowo dla miasta Bytom i m.i. osady targowej miasteczka Georgenberg i innych przypadków; Siemianowice miały wówczas status wiejskiej osady, a wybudowany w niej pałac stał się siedzibą Łazarza III. Niewykluczone, że właściwość miejscowa sądu przysięgłych była bardziej rozległa.
Tarnogórskie sądownictwo wójtowskie. Miasto tarnogórskie także posiadało wójta miejskiego, a nawet wiejskiego, jurysdykcja tego ostatniego obejmowała osady wiejskie przynależne miastu, a nie wykluczone, że mogła ona wychodzić poza jego granice wobec tych wiejskich osad nie przynależnych miastu, ale należących do Pana świerklaniecko-tarnogórskiego, którym w tych latach był Erdman Gustaw Donnersmarck.
Został sąd wójtowski zniesiony w 1809 roku, a w jego miejsce ustanowiono sąd miejski, właściwy dla mieszczaństwa, czyli obywatelstwa. To był rezultat uwolnienia się miasta spod zależności feudalnej świerklaniecko-tarnogórskiego władztwa Donnersmarcka; przestał być również instancją odwoławczą.
Dla chłopstwa, z chwilą zniesienia wiejskiego sądu wójtowskiego, o którym wcześniej wzmiankowano, właściwymi były nadal sądy patrymonialne świerklanieckiego Gustawa Adolfa, w tych osadach wiejskich , które stanowiły nadal jego własność; sam dziedzić był nadal instancją odwoławczą wobec orzeczeń wydawanych w jego wiejskich osadach, w których organem rozstrzygającym był urzędnik dziedzica, który się musiał legitymować jakąś elementarną znajomością obowiązującego prawa. Stan ten przetrwał prawie do końca pierwszej połowy XIX stulecia.
Zręby artykułu zostały opracowane i opublikowane już w 2015 roku, obecny jest skorygowany i uzupełniony.
Złożone wtenczas podziękowanie dr Henrykowi Niestrojowi za cenne uwagi do tekstu, pozostaje aktualne i w kontekście tego tekstu.
Źródła: J.Hejda. Monografia Miasteczka Śląskiego. Na zlecenie Huty Cynku 1960/61, mps; A. Kuzio-Podrucki. Henckel vo Donnersmarckowie.Kariera i Fortuna Rodu. Bytom 2003; G.Wąs. Śląsk we władaniu Habsburgów / Śląsk pod panowaniem pruskim, w: Historia Śląska, red. M. Czapliński. Wrocław 2002; L.Musioł. Z przeszłości dziejów politycznej gminy Miasteczko. A.P. Miasteczko Śląskie 1966; P.Nadolski. Miasto pod panowaniem pruskim i w obrębie II Rzeszy Niemieckiej (1763-1918), w: Historia Tarnowskich Gór, red. J.Drabina. Tarn-Góry 2000; J.Nowak. Kronika miasta i powiatu Tarnowskie Góry. 1927; K. Orzechowski „ Historia Śląska” t. II 1966.