Wszystkich gości :   217625

Flag Counter
Flag Counter
 





Temat : Żółkwia i Fara żółkiewska

Kategoria :  Teksty i opisy z dawnych kronik       Data : 2018-10-11 17:47:52

Miesiąc marzec.W marcu 1927 roku spędziłem cały tydzień w Żółkwi, odległej o 25 km od Lwowa. Było to jedno z tych 127 miast, które w latach 1925-1928 objechałem z odczytami propagującymi znaczenie i wartości Górnego Śląska. W ten sposób trafiłem również na kresy wschodnie. A mając wiele wolnego czasu, ponieważ w ciągu jednego dnia mogłem wygłosić jedynie jeden odczyt, zainteresowałem się lokalnymi osobliwościami i historią niemal każdego miasta i miasteczka.

Panteon pamiątek i naszej sławy narodowej. Moim zdaniem, najpiękniejszą historię posiada Żółkiew, a jej kościół farny to panteon pamiątek i naszej sławy narodowej. Po Wawelu i Jasnej Górze, żaden inny kościół w Polsce nie ma takiego znaczenia historyczno-narodowego, co Fara Żółkiewska. A mało się o niej mówi w Polsce, a na Śląsku już wcale. Ale nadarza się sposobność zapoznania Śląska z Farą Żółkiewską i Żółkwią samą, bo w Piekarach Śląskich przygotowuje się piękny obchód 250-ciolecia pobytu Jana III Sobieskiego na Śląsku, który to miał miejsce w czasie pochodu pod Wiedeń, aby ratować chrześcijaństwo europejskie przed Turkami. A Żółkiew i Fara Żółkiewska jest najściślej związana z wielką postacią Jana III.

Ksiądz Wawrzyniec Ożdza. Jemu zawdzięczam, że nie tylko zapoznałem się z każdą pamiątką kościoła Żółkiewskiego, ale i otrzymałem w czasie mojego pobytu w Żółkwi dostęp do starych dokumentów, na podstawie których – choć po 5. latach – dzielę się dziś z Czytelnikami „ Gościa Niedzielnego” przepiękną historią Fary Żółkiewskiej i Żółkwi. Zaś p. Krzyżanowski, dyrektor gimnazjum państwowego, ofiarował mi „Pamiątkę z Żółkwi”, album zawierający kilkanaście fotografii, które dziś zamieszcza „Gość Niedzielny”.

Wjazd

Wjazd do Żółkwi, ilustracja z dzieła Józefa Łaskiego "Jan Sobieski, jego rodzina, towarzysze broni i współczesne zabytki", Warszawa 1883; Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Pobrano z opracowania Anny Markiewicz - "Dominikanie w Żółkwi, fundacja Sobieskich".

Co przechowuje się w Żółkwi ? Przede wszystkim pamięć o najświetniejszych chwilach naszej dziejowej przeszłości, a w jej kościele farnym spoczywają prochy ostatnich dwóch potomków bohatera z pod Chocimia i Wiednia, Jana Sobieskiego, który w drodze pod Wiedeń modlił się w naszych Piekarach. Gdy wszędy wokoło nas słychać jęki, narzekania i widać nędzę, gdy żargonówki żydowskie na czele z „Wiadomościami Literackimi” i swymi Boy′ami plują i wierzgają na nasze świętości, gdy bezbożnictwo – wspierane przez masonerię i żydostwo podnosi głowę i chce naszemu narodowi narzucić się na budowniczych jego myśli i uczuć, naszej teraźniejszości i przyszłości, w takich chwilach – na pociechę i pokrzepienie – warto sięgnąć do skarbnicy naszej świetlanej przeszłości, by zaczerpnąć z niej sił dla skutecznego odparcia ataków zadomowionych u nas wrogów – bezbożników, Żydów i masonów. Dlatego piszę o Żółkwi.

portret

Portret hetmana Żółkiewskiego, który 6 lutego 1618 roku otrzymal nominację na hetmana wielkiego koronnego, a od marca tego samego roku pełnił funkcję kanclerza wielkiego koronnego. Fot. obrazu pobrano z portalu Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Twórca obrazu pozostaje nieznany.

Powstanie Żółkwi zamku i kolegiaty. Pod koniec XVI wieku Tatarzy rozpuszczali swe zagony po całej Rusi i raz po raz niepokoili Polskę. To też Stanisław Żółkiewski, kanclerz i wielki hetman koronny, postanowił w dobrach swych za Lwowem – na Rusi – zbudować twierdzę, w której ludność okoliczna w czasie najazdu srogiej dziczy, mogła znaleść schronienie. Twierdzę tę nazwał Żółkiewski od nazwiska swego Żółkwią. Nie Żółkiewski jednak budował twierdzę. On spędzał czas na wyprawach wojennych, wojował z krnąbrnym Kozactwem i Wołoszą, jak mówi dziejopis, natomiast małżonka jego Regina z Felsztyńskich Herburtów Żółkiewska, zacna i wielkiego umysłu matrona, spełniając wolę męża, zakładała miasto i budowała twierdzę żółkiewską. Równocześnie z budową zamku pomyśleli założyciele, przejęci duchem pobożności, o wzniesieniu Domu Bożego, odpowiedniego wspaniałością swą nowozałożonemu grodowi. To też wielki hetman postanowił zbudować kościół okazały, który by przewyższał ozdobnością polskie kościoły w innych miastach, i był godnym świątobliwych uczuć jego.

zamek

Fot. zamku w Żółkwi. Stan z 2008 roku. Autor pliku i fot. Wikipedysta Szater. Fot. pobrano z Domeny publicznej. Wikipedia Commons.

Fot. przedstawia obecny stan zamku w Żółkwi na Ukrainie. Został on zbudowany w latach 1594-1610 z woli ówczesnego hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego. Był on kolejno własnością Daniłłowiczów, Sobieskich (m.in. Jana III Sobieskiego) i Radziwiłłów (Michal Radziwiłł Rybeńko). Po pierwszym rozbiorze Rzeczpospolitej zamek przejęli Austriacy, podczas pierwszej wojny światowej zamek spalili Rosjanie, w okresie II Rzeczpospolitej po częściowej odbudowie były tutaj koszary wojskowe, a potem szkoła. Współcześnie w części zamkowych pomieszczeń znajduje się muzeum (opis sporządzony przez autora pliku j.w.).

Miejsce pod budowę kolegiaty żółkiewskiej. Naprzeciwko bramy zamkowej po przeciwległej stronie obszernego placu, przeznaczonego pod gmach radny, usypali z rozkazu hetmana tureccy i tatarscy jeńcy wzgórek, panujący nad miastem, na którym miał stanąć sławny kościół żółkiewski. Niebawem też wzniosła się piękna w stylu włoskim budowla w kształcie podłużnego krzyża, którego ramiona stanowiły boczne kaplice św. Panny Maryi i św. Anny. Na górnych gzymasach umieszczono po rogach z solidnego materiału kamiennego orły polskie, a wokoło przyozdobiono też gzymsy pasem rzeźb, przedstawiających rycerstwo polskie rozmaitych znaków. Budowa kościoła w roku 1620 ukończona została, a założony kościół postanowieniem hetmana został kolegiatą.

kolegiata

Kolegiata w Żółkwi ufundowana przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego, budowla ukończona w 1620 roku. Po Wawelu i Jasnej Górze, największa skarbnica pamiątek narodowych (w latach 20-tych minionego stulecia - LAH). Autor fot. Krzyżanowski, pobrano z "GN".

Nazwa Kolegiata stosowana jest do określenia kościoła, przy którym znajduje się kapituła kanoników, jest ona erygowana przez papieża na prośbę lub za wiedzą ordynariusza, będąca miejscem modlitwy zgromadzenia kanoników. W Polsce najstarsze zgromadzenia duchowieństwa przy kościołach niekatedralnych powstały w XII wieku. Zgromadzenia kanonickie tworzone były z inicjatywy władców, możnych i biskupów (...) Kolegiaty wznoszono też jako grodowe, później ustanawiając przy nich prebendy kanonickie. Wiele kolegiat powstało z nadania tej godności kościołom parafialnym. (Utworzenie kolegiaty żółkiewskiej mieści się w zakresie przywołanych możliwości – LAH).

Skorzystano z opracowania wg: S. Kobielus, „Kolegiata”, w.: Encyklopedia Katolicka, t. VIII, Lublin 2000, kol. 327: L. Poniewozik, „Kapituła”, w: Encyklopedia Katolicka, t. VIII, Lublin 2000, kol. 671).

nagrobek

Nagrobek Hetmena St. Żółkiewskiego i jego syna Jana w Kolegiacie Żółkiewskiej. Autor fot. Krzyżanowski, pobrano z "GN" Nr 43/1932.

Hetmańska fundacja. Pobożny hetman, po zbudowaniu kościóła, nie zapomniał zaopatrzyć go odpowiednią fundacją, dostateczną na utrzymanie stosownej liczby księży i sług kościelnych, którzy by zarówno dbali o świetność służby około chwały Bożej, jak i o duchowne parafian dobro, dla szerzenie pomiędzy nimi światła i cnót chrześcijańskich. Na uposażenie nadał kolegiacie okoliczną wieś Nahorce, części wsi Przedrzymiechy i Jaśniszcz, a nadto nakazał dopłacać z dochodów dóbr kulikowskich i nahaczowskich po 500 złotych polskich, znaczną bardzo na owe czasy sumę, rocznie w gotowiźnie. Wybierając się na wyprawę cecorską, spisał sędziwy hetman akt fundacji, datowany dnia 12 sierpnia 1620 roku.

Msza św. za poległych w obronie wiary i ojczyzny. Niewiele dni od spisania tego aktu upłynęło, a żałobą się okryła Polska cała. Wieść o klęsce cecorskiej (17 września – 7 październik 1620 r.) i śmierci hetmana przerażeniem i smutkiem wszystkich ogarnęła. Pozostała wdowa hetmańska, srodze bolejąca nad stratą męża i syna wziętego w niewolę, jak i klęską ojczyzny, zajęła się zbieraniem pieniędzy potrzebnych na wykupienie z jasyru syna i zwłok małżonka. Zapisała farze Żółkiewskiej folwark w Żółkwi położony, tworząc fundację Mszy św. żałobnej, śpiewanej; „za duszę śp. małżonka i tych wszystkich, co z nim za wiarę świętą chrześcijańską, ku podniesieniu Kościoła Bożego przeciwko nieprzyjaciołom św. krzyża, Turkom i Tatarom mężnie stanęli i odważnie żywot swój położyli”. Ta św. Msza, stosownie do woli hetmanowej, miała być odprawiana w każdy piątek, a podczas niej wystawiony w kościele katafalk, winien być okryty suknem czerwonym, a około niego palić się mają dwie białe i dwie czerwone świece, jako godło krwi męczeńskiej, w walce z poganami przelanej.

Do dnia dzisiejszego (według stanu na rok 1927 r. – LAH)), jak niegdyś - odprawia się w każdy piątek w farze żółkiewskiej fundowana przez wdowę po hetmanie Msza św. za poleglych w obronie wiary i ojczyzny, podczas której palą się świece czerwone wokoło czerwonego suknem okrytego katafalku. Drugą jeszcze Mszę św. czytaną, fundowała hetmanowa za pozostających w niewoli pogańskiej, „aby Bóg dał im wyswobodzenie, żeby w tym więzieniu za wiarę św. chrześcijańską od niej nie odstępowali, i by im onem śmierć znośną i lekką była”.

bitwa

Bitwa pod Cecorą. Autor obrazu Witold Piwnicki [Public domain], Wikimedia Commans.

Exoriare aliguis nostris ex ossibus ultor. Powrócił z niewoli tureckiej Jan Żółkiewski, syn wielkiego hetmana, ale niedługo cieszyło się powrotem syna serce wdowiej matki, albowiem z nadwątlonym wróciwszy zdrowiem, umarł wkrótce po swym powrocie w Żółkwi dnia 26 kwietnia 1623 roku, zapisawszy farze żółkiewskiej 1450 złotych polskich. Pochowany w tymże kościele pod wielkim ołtarzem, tam, gdzie i wykupione z rąk pogan zwłoki ojca jego, wielkiego kanclerza i hetmana koronnego, wcześniej złożono. Na pomniku Stanisława i Jana Żółkiewskiego hetmanowa wdowa umieściła wiersz z Wirgilego: ‘Exoriare aliquis nostris ex ossibus ultor !” (Niech powstanie wielki z kości naszych mściciel !).

Tegoż roku odbyło się uroczyste poświęcenie kościoła. Dokonał tego obrzędu z wielką wspaniałością, jak świadczą o tym księgi kościelne, arcybiskup lwowski Jędrzej Pruchnicki na czele licznego duchowieństwa i z wielką okazałością.

Sobiescy w Żółkwi. Po śmierci hetmana Żółkiewskiego przeszła Żółkiew w posiadanie zięcia jego Jana Daniłłowicza z Oleska, wojewody ruskiego, ożenionego z jego córką Zofią. Nowi dziedzice równie szczodrobliwi byli dla kolegiaty żółkiewskiej, jak i samiż założyciele. Zofia i Jan Daniłłowiczowie mieli córkę Teofilię, a dziedzicem Złoczowa był wówczas krajczy koronny i wojewoda bełski, Jakób Sobieski, ożeniony z księżniczką Wiśniowiecką. Owdowiawszy, Jakób Sobieski pojął w drugie małżeństwo Teofilię Daniłłowiczówną, wnuczkę hetmana Żółkiewskiego, póżniejszą matkę króla Jana III, a Żółkiew przeszła w posagu za nią w posiadanie rodziny Sobieskich. Z małżeństwa Jakóba i Teofili urodziło się dwóch synów Marek i Jan i dwie córki. Gdy dla Jana losy chowały w przyszłości koronę i laur bohaterski, starszy syn Marek – 24-letni zaledwie młodzieniec, pełen nadziei, męstwa i nauki, po którym pozostało w rękopisie, złożone w bibliotece klasztornej 00. Dominikanów: „Introductorium Contemplationum Astronomicarum” – poległ pod Batohem, po straszliwej klęsce, w której zginał cały kwiat młodzieży, cenny zastęp rycerstwa polskiego.

Bitwa pod Batohem. Było to starcie bitewne wojsk polskich pod dowództwem hetmana polnego Marcina Kalinowskiego a wojskami kozackimi Bohdana Chmielnickiego, których wspomagali Tatarzy. Bitwa miała miejsce na uroczysku Batoh, w dniach 1 – 2 czerwca 1652 roku, a zakończyła się klęska wojsk polskich. Pojmano 3500 polskich doborowych żołnierzy, którzy na rozkaz Chmielnickiego zamordowani zostali przez Kozakow i nogajskich Tatarów. Łącznie zginęło około 8,5 tyś. Polaków. Z tego powodu Batoh bywa obecnie nazywany sarmackim Katyniem. Rannego w tej bitwie hetmana zastąpił Marek Sobieski.

Masakra jeńców. Drugiego dnia po bitwie Bohdan Chmielnicki osobiście wydał rozkaz wymordowania polskich jeńców wojennych; 3-4 czerwca zginęło prawdopodobnie 3500 doborowych żołnierzy i oficerów, stanowiących ówczesną elitę wojskową Rzeczypospolitej i w większości pochodzących z bogatej szlachty. Liczbę ocalałych z pogromu szacuje się na około 1500 do 2000.

„Exoriare aliguis nostris ex ossibus ultor !” Mścicielem miał być Jan. Tymczasem w nieukojonym żalu pogrążona matka, owa bohaterskiego ducha matrona, co po klęsce i ucieczce piławieckiej, rzekła do powracających z zagranicy synów: “Nie znałabym was za synów, gdybyście kiedykolwiek powrócili do domu jak ci rycerze piławieccy”. Obecnie po stracie Marka, którego najukochańszym swym mianować zwykła była, we łzach dnie i noce trawiąc, postanowiła, ku zbawieniu duszy jego i dla pozostawienia potomnym wiekom pamiątki żalu i macierzyńskiej miłości swojej, zbudować kościół i klasztor dla 00. Dominikanów.

kosciół

Fot. Kościoła Najświętszej Maryi Panny wzniesiony wraz z klasztorem 00. Dominikanów przez wnuczkę St. Żółkiewskiego Teofilię. Fot. Krzyżanowski, pobrano z "GN" Nr 43/1932.

Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny z klasztorem ojców dominikanów ufundowała wnuczka hetmana Stanisława Żółkiewskiego, a matka króla Jana III, kasztelanowa krakowska Teofilia z Daniłowiczów Sobieska w 1653 roku. Fundacja została ustanowiona w intencji młodo zmarłego brata przyszłego króla, starosty krasnostawskiego Marka Sobieskiego, zamordowanego po bitwie pod Batohem w 1652 roku. Teofila Sobieska przekazała ruskiej prowincji Zakonu Kaznodziejskiego pw. św. Jacka starą kaplicę cmentarną i plac w obrębie miasta, zobowiązując się zarazem do wzniesienia własnym kosztem świątyni i klasztoru dominikanów (...). Fragment opisu autorstwa Anny Markiewicz "Dominikanie w Żółkwi, fundacja Sobieskich".

Po zwycięstwie pod Wiedniem. – Dary Ojca św. – Nucjusz papieski w Żółkwi. W niewiele lat potem pozostały brat Marka Sobieskiego, bohater z pod Chocimia, Podhajec i Wiednia, wielki Jan III, miał pomścić śmierć brata i spustoszenie Polski, i stać się tarczą ojczyzny i chrześcijaństwa. Przemieszkiwał król Sobieski w Żółkwi i mury kolegiaty tutejszej bywały świadkami gorących modłów jego, to dziękczynnych za odniesione zwycięstwa, to z prośbą o pomyślność ojczyzny i dalszą nad jej losami opiekę. I nie jedna uroczystość kościelna odbyła się w tym miejscu przy obecności monarchy, pogromcą pogaństwa nazywanego.

 

pomnik

Pomnik króla Jana III Sobieskiego w Żółkwi.Autor fot. Krzyżanowski, pobrano z "GN" Nr 43/1932. Wszystkie fotografie Krzyżanowskiego zostały wykonane w pierwszej ćwierci XX stulecia.

Po Wiktorii wiedeńskiej ! Żadna jednak z uroczystości owych nie dorównała okazałością swą tej, gdy po wiedeńskim zwycięstwie, zjechał tutaj nucjusz papieski, aby wręczyć Janowi III dary papieskie, przysłane przez Ojca św. Inocentego XI z wdzięczności wielkiej za zasługi dla króla polskiego. Już po wyprawie wiedeńskiej, zjechał Jan Sobieski do Żółkwi z całym dworem w miesiącu lipcu, gdzie miały być z wielką uroczystością obchodzone w dzień św. Jakóba imieniny najstarszego królewicza. Dzień ten wyznaczony został dla wręczenia królestwu obojga narodów darów papieskich. Zjazd senatorów i magnatów z całej Polski był ogromny. U stóp Haraju rozłożono obóz na wzór turecki, gdyż król J. Sobieski postanowił ku zabawie zgromadzonych dostojników wyprawić widowisko bitwy wiedeńskiej. Oprócz nucjusza, przybył poseł cesarski hr. Waldstein, tudzież poseł Rzeczpospolitej Weneckiej.

Wyjątkowe uroczystości w kolegiacie. Dnia 25 lipca wyruszył wspaniały pochód z królewskiego zamku do kolegiaty. Najprzód jechał nuncjusz (prawdopodobnie był nim Francesco Martelli – tytularny arcybiskup Koryntu, następnie tytularny patriarcha Jerozolimy - LAH) w świetnym orszaku, przed kolasą jego niesiono dary papieskie: szyszak złoty, wysadzany szlachetnymi kamieniami i czerwonym wykładany aksamitem, miecz z rękojeścią szczerozłotą, tudzież klejnotami sadzona, dla króla jako rycerza dworu rzymskiego, różę diamentową, szczerozłotą dla królowej, jaką zwykł Ojciec św. w szczególniejszych okazjach, jako oznakę ojcowskiej łaski swej słać królowym świata chrześcijańskiego. Za nucjuszem jechał orszak królewski, posłowie cesarski i wenecki, dwudziestu senatorów, wielka liczba rycerstwa – król i królowa w złocistej kolasie. Skoro przybyli do kolegiaty, nuncjusz w asyście czterech biskupów odprawił Mszę św., poczym usiadłszy pod przygotowanym baldachimem, po odczytaniu wierzytelnego listu papieskiego, miał mowę do króla. Po skończonej mowie zbliżył sie do ołtarza, król zszedł z tronu i przyjął błogosławieństwo papieskie, przez nucjusza przesłane, poczym tenże włożył na głowę szyszak i przypasał mu do boku miecz państwa rzymskiego, a królowej wręczył różę diamentową. Po dokonaniu tej ceremonii, król zasiadł ponownie na tronie i pasował na rycerza posła Rzeczypospolitej Weneckiej.

Była to najświetniejsza w dziejach kolegiaty żółkiewskiej uroczystość. Odtąd już same żałobne uroczystości pozostają do opisania, których świadkiem były mury i pomniki.

A zegar wieżowy na dzwonnicy bił nieustannie. Dnia 22 kwietnia 1726 roku umarl w Żółkwi najmłodszy syn króla Jana III Konstantyn Sobieski, a w 11 lat później ostatni potomek z Sobieskiego rodu, Jakób, który oddał Bogu ducha w tymże samym zamku żółkiewskim. Powiadają kronikarze, iż niezwykłe zjawiska przyrody towarzyszyły jego zgonowi. Przez dwa dni szalała burza nad zamkiem, niebo zaczerwienione jakby stało w ogniu. Strącona przez burzę spadła z wieżycy zamkowej tarcza z herbem Sobieskich, a zegar wieżowy na dzwonnicy przy kolegiacie bił nieustannie godzinę zgonu ostatniego z Sobieskich.

grafika

Widok rynku w Żółkwi, około 1838 roku. Grafika czeska. Pobrano z Domeny publicznej.

Kolegiata żółkiewska coraz to smutniejszemu ulegała losowi. Przyczyniały się do tego niepowodzenia kraju, wojny, przemarsze nieustanne wojsk obcych, na które przez długi czas naprzemian wraz z całą Rzeczpospolitą i Żółkiew była wystawioną. W roku 1770 wybuchło powietrze morowe, którego ofiarą wraz z wielką liczbą mieszkańców miasta, padli wszyscy księża kolegiaty, tak, że kościół musiał pozostać zamknięty. W roku 1800 z rozkazu władz austriackich zmazano na pomniku Żółkiewskiego napis, wróżący odrodzenie się mściciela z kości poległych za wiarę i ojczyznę bohaterów, i coraz bardziej niszczały pomniki, butwiały obrazy. Taki stan trwał aż do roku 1861, w którym proboszczem i opatem żółkiewskim został ks. Józef Nowakowski, który – jak mówi współczesny mu dziejowpis kościoła farnego w Żółkwi, Władyslaw Zawadzki – gorliwie do odnowy kościoła przyłożywszy rękę, usilnym przeprowadził ją staraniem i kościołowi starożytnemu należytą przywrócił świetność.

Przedruk z „Gościa Niedzielnego”, Nr 43/1932: ścieżka dostępu ŚBC

http://www.muzeumwp.pl/o-muzeum.php

http://www.kolegiata.com.pl/pl/kolegiata-zabytkowa/historia-kolegiaty

http://katalog.muzeum.krakow.pl/pl/work/bitwa-pod-cecor%C4%85

https://pl.wikipedia.org/wiki/Rze%C5%BA_polskich_je%C5%84c%C3%B3w_pod_Batohem

https://pl.wikipedia.org/wiki/Przedstawiciele_Stolicy_Apostolskiej_w_Polsce#XVI-XVIII_w.

http://www.wilanow-palac.pl/dominikanie_w_zolkwi_fundacja_sobieskich.html

 



Autor artykułu : Wybrał i zestawił Leonard




© Copyright Leonard Hajduk

Design www.bambynek.com