O ważności położenia Śląska. Proces dziejów Śląska wykazuje dość wyraźną specyfikę: bądź wyprzedza w ogólnym rozwoju inne ziemie polskie bądź występuje regres, który jest słabszy i późniejszy. Kilka zasadniczych problemów wymaga w tym miejscu bliźszego wyjaśnienia. Granice naturalne Śląska na wschodzie (dział wód między Odrą i Baryczą a Wartą) i na południu (dział wód miedzy odrą a Morawą i Dunajem) nie są dostatecznie wyraźne. Brak na tych odcinkach granic naturalnych naszego kraju, w przeciwieństwie do granicy zachodniej i południowo-zachodniej, gdzie je zdecydowanie tworzyło pasmo Sudetow, a na północnym-zachodzie lewobrzeżne dopływy Odry (Bóbr i Nysa Łużycka). Na północy wreszcie od niepamiętnych czasów oddzielała Śląsk od dawnej ziemi i kasztelanii lubuskiej puszcza międzyplemienna, zastępująca znakomicie granice naturalne. Tak pojęte terytorium Śląska wykazuje silniejsze powiązania geograficzne z resztą ziem polskich na wschodzie, a częściowo na południu z Morawami, niż z sąsiadującymi od zachodu krajami i panstwami (Czechy, Łużyce, Niemcy). Jeśli dodamy, że na terenie Śląska występowały i od najwcześniejszych czasów były eksploatowane bogactwa naturalne, których było prawie całkowicie brak w reszcie krain polskich (złoto, srebro, miedź, ołów, później cynk i węgiel), oraz fakt, iż Śląsk dzięki wysunięciu na zachód podlegał silniejszym niź nawet Wielkopolska wpływom ekonomicznym i kulturalnym krajów zachodnio-europejskich, to jako ostateczny wynik tych zjawisk otrzymamy wytwarzające się już dość wcześnie pojęcie Śląska jako całości geograficzno-ekonomicznej i kulturalnej, które z pewnymi wahaniami i zmianami przetrwało do dziś dnia.
***
Pierwszy raciborski kirkut. Został założony w 1814 roku na wzgórzu, zwanym Wilczą Górą ze starym drzewostanem. Ziemię pod nekropolię zakupiła gmina żydowska w tym samym roku w Starej Wsi od Jana Hutnego.
Foto bramy cmentarnej, przez którą wchodziło się na cmentarz żydowski w Raciborzu. Został on założony w 1814 roku, a na początku lat 70-tych XX. wieku zlikwidowany. Foto pobrano z portalu: Cmentarz żydowski w Raciborzu. Ścieżka dostępu - link, pod źródłami. Obecnie po nekropolii pozostał stary i zabytkowy drzewostan.
Pochowki natomiast rozpoczęły się dopiero w 1817 roku, a wcześniej ludność żydowska chowana była na nekropoliach w pobliskich miejscowościach lub miastach skąd zmarli pochodzili, m.in. w Białej Prudnickiej, Bodzanowie oraz Mikołowie. Dwukrotnie powiększano teren cmentarza, aż osiągnął wielkość 2,03 ha.
Pochówki trwały do przełomu lat 1940/1941. W latach 1972-1973 podjęte zostały decyzje o likwidacji żydowskiej nekropolii, a kirkut został ostatecznie zlikwidowany w 1973 roku. Klasyczne, neogotyckie i mdernistyczne macewy zabrali okoliczni kamieniarze, którzy przerobili je na nagrobki ustawiane później na cmentarzach katolickich. Obecnie po nekropolii pozostał stary zabytkowy drzewostan.
Dziś na miejscu nekropolii można znaleść gdzieniegdzie fragmenty zniszczonych nagrobków i kamiennych podstaw, które są jedyną pamiątką po żydowskich mieszkańcach Raciborza.
W podobny sposób podupadał i niszczał cmentarz w naszym mieście (w Miasteczku Śląskim), a jedynie z tą różnicą, że wydarzyło się to o dobrych kilka lat wcześniej. W Raciborzu wszystko nazywano po imieniu i to bez skrępowania. U nas zaś szeptem, że to sąsiedzi w nocy przenosili elementy grobowe i chowali je do chlewików, tak jakby w nich były urządzone warsztaty kamieniarskie, a takich w naszym mieście nie było.
Bardzo dawno temu o Raciborzu pisano. Miasto nasze wzrasta i rozszerza się z każdym niemal rokiem i to bardzo znacznie. Coraz to nowe powstają fabryki, z dniem każdym znikają stare i małe domki, a ich miejsce zajmują wspaniałe gmachy lub kamienice.
Nowy a piękny budynek wystawia się obecnie na szewskiej ulicy (Schubankstrasse) i dziwnymi kształtami swymi zwraca na siebie uwagę przechodniów. Ma to być nowa bóźnica dla tutejszej gminy żydowskiej. Każdy, kto spojrzy na ten piękny, chociaż jeszcze nie wykończony budynek, pomyśli sobie: „Snać ci, co go budują, muszą posiadać nie mało pieniędzy”. I tak jest w rzeczywistości.
Żydzi raciborscy posiadają dziś znaczne majątki, a że nieszczędzą na budowę owej swej świątyni, to jedynie zaszczyt im przynosi. Niejeden też katolik mógłby ich sobie wziąść za przykład, zwłaszcza ten, który dorobiwszy się pieniędzy, o Bogu zapomina.
Ale nie zawsze się żydom raciborskim tak dobrze powodziło. Z pośród wszystkich mieszkańców Raciborza żydzi może najtrudniejsze przechodzili koleje losu.
Pierwsi żydzi w Raciborzu. Zjawili się w mieście naszym w początku XI stulecia, to jest krótko po roku tysiącznym, gdy nad Szląskiem panowali na przemian, raz król polski, a drugi raz czeski. Żydzi ci pochodzili z nad Dolnego Dunaju, gdzie wówczas istniało państwo Chazarów. Inny zastęp żydów przybył do Raciborza w kilkadziesiąt lat później z południowych Niemiec i zamieszkał obok pierwotnych przybyszów. Gdzie się zjawiali żydzi w większej ilości, tam zawsze pojawiała się wkrótce bóźnica. Wystawili ją sobie żydzi i w Raciborzu już około roku 1060.
Bóźnica ta wzniesiona została podobno, gdzie to dzisiaj stoi kościół św. Mikołaja na Starej Wsi. Jeden z księży Franciszkanów, którzy to dawniej w mieście naszym stale przebywali, pozostawił pismo, w którym wyraźnie powiada, że dzisiejszy kościół starowiejski był przed wielu setkami lat pierwszą bóźnicą żydowską, która później dopiero na chrześcijański kościół zamienioną została.
Żydzi raciborscy wnet dorobili się znacznego mienia i to głównie handlem i przemysłem. Byli pomiędzy nimi tacy bogacze, którzy nawet książętom wielkie, jak na owe czasy pożyczali sumy. Tak wyczytaliśmy w starych aktach, iż już w roku 1380 pożyczyli dwaj książęta opawscy, Wacław i Przemko od żyda Salamona z Raciborza 117 grzywien srebra. Musiała to być na owe czasy bardzo wielka suma, gdyż nawet miasto Opawa za swych książąt poręczyć musiała, iż pieniądze pożyczone zwrócą.
W kilkadziesiąt lat później posiadali już żydzi własną bóźnicę w samym mieście Raciborzu. Gdzie ona stała, powiedzieć dziś trudno, ponieważ wszelki po niej ślad zaginął. Ale to bogacenie się żydów ściągało na nich z czasem srogie prześladowania.
Oto w wieku XIV. nawiedzały całą Europę raz po razie wielkie nieszczęścia, a to, nieurodzaje, głód i zaraza. Okropna ta zaraza zabierała dziennie tysiące ludu. Rozpacz ogarniała wtenczas wszystkich. Zły duch jakiś, który widocznie zazdrościł żydom powodzenia i majątku, podszepnął łatwowiernym i zrozpaczonym, że zaraza ta powstała stąd, iż żydzi studnie pozatruwali. Ciemny lud w to uwierzył i począł żydów okropnie prześladować. Żyd nie posiadał wówczas żadnego prawa, i każdy mógł z nim zrobić, co mu się żywnie podobało. W tym to czasie wygnano żydów z Raciborza, a taka była przeciw nim zawziętość, że wydano osobne prawa, które pozwalały śledzić żydów na każdym kroku. Jeszcze w roku 1562 nie było wolno książętom, prałatom ani rycerzom bez pozwolenia cesarza osiedlać żydów w miastach ani po wsiach. Zabroniono im pożyczać poddanym pieniędzy, chyba za zezwoleniem panów, ale tylko po nadzwyczajnie niskich procentach. Ciężkie to wtenczas nastały dla żydów czasy. Ale ten twardy naród przetrwał je zwycięsko.
Niepełne zrównanie w prawach. Już w sto lat później, gdy owe surowe prawa nieco złagodniały, żydzi coraz to więcej krzątać się poczęli. W roku 1656 dzierżawili na Górnym Szląsku przeszło 100 gorzelni. Wreszcie i dla nich lepsze czasy nastały. W roku 1713 ogłoszono nowe prawo, na mocy którego żydzi szląscy mogli żyć i pracować bezpiecznie. Ale bezpieczeństwo to drogo musieli opłacać. Każdy żyd płacił wówczas tak zwane pogłowie, to jest za siebie więcej niż dwie marki, za żonę 80 fenigów, a za każde dziecko 30 fenigów. Jeżeli zaś nie posiadał żadnego nieruchomego majątku, płacić musiał podwójną sumę. (?)
Oprócz tego opłacali żydzi dosyć ciężkie podatki. Podzielono ich na 6 klas, stosownie do ich majątku. Najniższa klasa płaciła od 3 do 6 reńskich, a najwyższa 18 do 21 reńskich rocznie. Nie powinniśmy tu atoli zapominać, iż powyższe kwoty miały wówczas daleko większą wartość, aniżeli dzisiaj (około 1890 rok ,lecz rodzimi mieszkańcy także płacili podatki - LAH). Wolno im było chodzić z towarem jako domokrążcy w swoim kraju. Ale do miast: Prudnik, Głupczyce, Racibórz, Koźle, Opole i Nysy przystępu nie mieli. Jeżeli jednak pomimo zakazu w którymś z tych miast się pojawili z towarem, podlegał on konfiskacie, czym zajmowali się miejscy pachołkowie.
Ta regulacja prawna była dla żydów niedogodna. Tym bardziej, że owe miasta słynęły z rozległego handlu i można się było w nich dorobić znacznego majątku. Nie mogąc więc w mieście samym się osiedlać, czynili to na przedmieściach, które należały wowczas jeszcze do okolicznych panów (nie była to właność miasta, lecz rycerstwa, szlachty ziemiańskiej - LAH).
I tak już w roku 1729 dzierżawił niejaki Dawid Samson, żyd, gorzelnię na raciborskim zamku, a snać dobrze mu się wiodło, ponieważ wkrótce już zebrała się w koło niego znaczna liczba współwyznawców, którzy osiedlili się na Bosacu.
Zamek Piastowski w Raciborzu stan z przełomu XVII i XVIII w. Data około 1735 r. Źródło: Grzegorz Wawoczny: Zamek w Raciborzu: Wydawnictwo i Agencja Informacyjna WAW 2002. Komplet w Bildarchiv Austria. Link do strony obrazu przy Źródłach.
Nowi ci przybysze pochodzili z miasteczka Białej (Zülz). Gdy już żydzi osiedlili się pod miastem, starali się usilnie dostać do miasta samego, ale mieszczanie raciborscy ostro się przeciwko tym zamiarom bronili. Jednak żydzi potrafili skorzystać z każdej sposobności, aby to osiągnąć. Gdy w roku 1788 przejeżdżał przez Racibórz ówczesny król pruski Fryderyk Wilhelm II, wystawili żydzi na Bosacu bramę tryumfalną i wytężyli wszystkie siły, ażeby monarchę przyjąć jak najbardziej uroczystoście. Wywarło to dobre wrażenie na przejezdnych.
Zrównanie w prawach. Na początku bieżącego wieku (XIX.) wystosowali żydzi podanie do rejencji, ażeby im wolno było zamieszkać w mieście, tamże domy nabywać i handlem lub przemysłem się trudnić. Rejencja wrocławska przyjęła prośbę tę łaskawie i nakazała miastu, ażeby żydom nadano wszelkie prawa obywatelskie. Mieszczanie raciborscy opierali się długo przeciwko temu i zgodzili się na to dopiero, gdy każdemu radnemu zagrożono nałożeniem wysokiej kary. I tak w roku 1812, w dniu 11 marca uznani zostali żydzi za równouprawnionych mieszczan miasta Raciborza.
Od tego czasu wzrastała liczba żydów raciborskich z dniem każdym. Już w roku 1824 było ich 261. Gmina żydowska nie miała przez długi czas ani własnej bóźnicy, ani cmentarza. To też żydzi raciborscy wywozić musieli swoich zmarłych do miast, skąd oni przybyli. Dopiero w roku 1814 założono w Raciborzu cmentarz żydowski, który dotąd jeszcze istnieje, czyli w 1890 roku, za Starą wsią nad drogą ku Kominiarskiej Karczmie.
W roku 1828 powstała zaś w mieście naszym bóźnica na tym samym miejscu, na którym dzisiaj budują sobie żydzi raciborscy nową wspaniałą świątynię. W roku 1831 liczono w Raciborzu 478 żydów, w roku 1847 było ich 777, w roku 1872 przeszło 1200, a dzisiaj (1890 r.) liczy tutejsza gmina żydowska przeszlo 1500 głów.
Porówno z liczbą żydów wzrastał i ich majątek. Dzisiaj posiadają żydzi w mieście naszym na samym rynku aż 17 sklepów, a w ogóle znajduje się w ich ręku prawie połowa tutejszych fabryk. Dorobiwszy się zaś majątku w mieście, powracają niektórzy z nich znowu na wieś, ale już jako dziedzice, zakupując piękne majątki rycerskie. W pobliżu Raciborza jest już kilku dziedziców żydów.
Ks. August Weltzel (1817 - 1897), proboszcz w parafii Tworków. Urodził się w Jelczu k. Oławy w rodzinie pracownika leśnego Karola i Zuzanny z d. Adam. W 12 roku życia rozpoczął naukę w szkole, a już w następnym 1930 r., podjął naukę w gimnazjum św. Macieja we Wrocławiu. Po uzyskaniu matury zapisał się na Wydział Teologii Uniw. Wrocławskiego. Jest autorem zamieszczonego artykułu o raciborskich żydach.
Historia żydów raciborskich dowodzi nam, co zdziałać może wytrwałość pomimo wszelkich trudności i przeciwności. Nie jedną z tego możemy zaczerpnąć naukę. Żydzi, obcy przybysze dorobili się u nas mienia i znaczenia. Pracujmy i my wytrwale, a i dla nas lepsza zaświta przyszłość, zwłaszcza, iż nie na obcej, lecz na w ł a s n e j, na ojców naszych mieszkamy ziemi.
Autorem tego interesującego opisu był ksiądz August Weltzel (1817- 1897), proboszcz w Tworkowie, historyk, nazywany śląskim Tacytem.
Źródło: „Nowiny Raciborskie” nr 1/1890 r. Ścieżka dostępu ŚBC; H. Hołubowicz, K. Maleczyński. Ze wstępu do "Historii Śląska". Tom I do roku 1763.
- s://pl.wikipehttpdia.org/wiki/Cmentarz_%C5%BCydowski_w_Raciborzu
- https://de.wikipedia.org/wiki/Datei:POL_Racib%C3%B3rz_zamek_prze%C5%82om_XVII_i_XVIII_wieku.jpg
- https://silesia.edu.pl/index.php?title=Weltzel_Augustyn