Śląsk Piastowski.Nie od rzeczy będzie tu przypomnienie, że zdecydowana większość budynków mieszkalnych była z drewna. Z tego powodu godzień uwagi jest testament księcia Jana zwanego Kropidłą z 1421 r., który wspominał między innymi o przeznaczeniu 6000 groszy praskich polskiej rachuby na czynsz o wysokości 59 marek groszy, mający służyć do budowy murowanych domów w okolicy rynku. Ale o tym księciu, jak zresztą o żadnym innym, nie można rzec, iż zastał Opole drewniane, a zostawił murowane.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Grosz_praski z 1300 r.
Grosz praski (łac. grossus pragensis, czes. pražský groš) – srebrna moneta czeska wprowadzona przez Wacława II w 1300 r. Była bita do 1547 r. Stała się najpopularniejszą monetą obiegową i przeliczeniową w średniowiecznej, środkowej Europie. W Polsce nazywany również groszem czeskim lub groszem szerokim.
Podstawą jej znaczenia były zasobne złoża srebra w Kutnej Horze, które pozwalały na bicie do kilkunastu milionów groszy rocznie. Żaden inny kraj regionu nie mógł sobie pozwolić na utrzymanie wartości grosza zbliżonej do grosza praskiego. Próba Kazimierza Wielkiego z groszem krakowskim nie udała się. Małe zasoby srebra w Polsce powodowały, że koszt bicia groszy był wyższy, niż możliwa do osiągnięcia wartość rynkowa, którą narzucał grosz praski. Również grosz praski ulegał dewaluacji. Waga grosza wynosiła 3,78 g, co odpowiadało 12 denarom małym i stanowiło 1/60 obrachunkowej jednostki – kopy. Początkowo zawierał 3,527 g czystego srebra, sto lat później już tylko ok. 2 g, a na początku XVI w. 1,255 g. Nie zmienił się natomiast nigdy typ grosza praskiego. Na awersie była korona z podwójnym otokowym napisem zawierającym imiona emitentów (królów czeskich) i ich tytuł. W przypadku Władysława Jagiellończyka: WLADISLAVS SECVNDVS DEI GRATIA REX BOEMIE. Na rewersie znajdował się czeski lew otoczony napisem GROSSI PRAGENSES. Nazwa grosz praski pochodziła nie od miejsca bicia monety, którym była Kutna Hora, ale od praskiej grzywny, na której oparta była reforma Wacława II.
Ochrona przed ogniem. Owszem, na progu XV w. podjęto w Opolu zakrojoną na szeroką skalę akcję zabezpieczenia od ognia domostw poprzez wymurowanie ich szczytów oraz wzmocnienie ich konstrukcji przez dobudowanie do narożnych budynków murowanych filarów. Dotyczyło to jednak tylko rynku. Niepodobna zakładać, że wszystkie 38 domów tam stojących, a więc 12 po zachodniej jego stronie, 12 po wschodniej, 10 po południowej i 6 po północnej zostało objętych tymi pracami. W tym okresie przystąpiono także do wymurowania ratusza, który stał już na rynku od połowy XIV w. Odtąd ze swoją wieżą wyposażoną w zegar mógł się stać ozdobą zapełnionego kramami rynku, a może i całego miasta.
Ratusz w Opolu od strony skrzyżowania ulicy Koraszewskiego i Młyńskiej. Autor: Raddeck - Praca własna, CC BY - SA 3.0. Utworzony 12 lipca 2011. Wikimedia Commons.
W średniowieczu w miejscu obecnego ratusza znajdował się drewniany dom kupiecki, w XIV wieku zdecydowao o postawieniu budowli z cegieł – ratusza, w którym miały znaleźć siedzibę miejskie władze. Kupcy musieli się przenieść do przybudówek przy zachodniej ścianie. W XVI wieku postawiono wieżę z zegarem i dzwonem. Wiadomo, że w XVIII wieku na Rynku znajdował się pręgierz, przy którym w 1794 roku został wychłostany, a później przepędzony z miasta buntownik chłopski Marek z Jemielnicy. W 1740 roku postawiono barokową wieżę z charakterystyczną cebulastą kopułą. Około roku 1818 miał miejsce pożar, który doszczętnie zniszczył wieżę, aż do fundamentów. W latach 1818–1826 przeprowadzono gruntowną przebudowę kompleksu ratuszowego, odbudowując jednocześnie wieżę w niezmienionym kształcie i ozłacając kopułę za kwotę 150 talarów.
W roku 1860 lub 1863, podczas robót remontowych, konieczne okazało się rozebranie nadwerężonej wieży. W 1864 roku wzniesiono, pod kierownictwem architekta Albrechta, nową 60-metrową wieżę wzorowaną na pałacu Vecchio we Florencji.
W 1933 roku przystąpiono do rozbiórki szpecących rynek przybudówek ratusza, niestety niedostatecznie zabezpieczono wieżę, która rankiem 15 lipca 1934 r. runęła. Na szczęście nikt nie zginął, nie doznały uszczerbku sąsiadujące kamienice. Szybko podjęto się odbudowy: w 1936 r. była już wzniesiona niewiele różniącą się od poprzedniej 65-metrowa wieża, dobudowano południowe skrzydło ratusza wraz z arkadami oraz odrestaurowano pozostałą część kompleksu. Ratusz przetrwał bombardowania Opola w czasie II wojny światowej i służy do dzisiaj jako siedziba władz miejskich. W 1994 roku wyremontowano elewację, natomiast 2 lata później otworzono w piwnicy pub, nawiązując do tradycji Piwnicy Świdnickiej, która niegdyś tam funkcjonowała.
Obecnie w budynku mieści się siedziba władz miasta wraz z gabinetem prezydenta. Z wieży ratuszowej wykonywany jest codziennie hejnał Opola.
Pod tym względem mógłby z nim rywalizować zamek górny. Zbudowany został bowiem w latach osiemdziesiątych XIV w., czyli wtedy, gdy styl gotycki przyswajał sobie wszystkie nowe zdobycze architektury i prezentował całą gamę swych wdzięków. Jednakże rola, jaką zamek miał odegrać w systemie obrony miasta, odcisnęła także piętno na jego kształcie i wystroju, ze swoim posępnym wyglądem i surowością wnętrz szybko odstraszył książąt od założenia tu swej stałej siedziby.
Wspaniałym urozmaiceniem krajobrazem średniowiecznego Opola były trzy kościoły wzniesione w różnych kątach miasta; kątach, bo usytuowały się blisko murów miejskich. Najwyżej w niebo wzbijała się wieża kościoła św. Wojciecha stojącego na górce. Historycy są skłonni twierdzić, że zbudowany został w połowie XIII w. i że miało to związek z lokacją. Nie wiemy, kiedy osiedlili się przy nim dominikanie. Źródła mówią o funkcjonowaniu ich klasztoru w roku 1295. Można więc być pewnym, że zbudowany został dzięki poparciu książąt i hojności mieszczan kilkanaście lat wcześniej. Pół wieku później kościół został poważnie rozbudowany. W chwili poświęcenia (1361 r.) wraz z klasztorem stanowił ważny fragment zabudowy Opola, która wspinała się już na stoki Górki.
Najstarszą świątynią w mieście był kościół Św. Krzyża. Nie został on wzniesiony w 998 r., jak twierdzi siedemnastowieczny kronikarz. Źródła wspominają istnienie kościoła po raz pierwszy w roku 1223. Ale na pewno zbudowany został wcześniej, przed lokacją, może jeszcze w XII w. A już w wieku następnym decyzją biskupa wrocławskiego podniesiony został do rangi kolegiaty. Nie to jednak zadecydowało o jego wyjątkowej pozycji w mieście. Mimo niechęci wójta zasadźcy oraz mieszczan opolskich nie przestał on funkcjonować jako kościół parafialny, jedyny w mieście.
Kościół pod wezwaniem Św. Krzyża w Opolu. Widok z placu przed wejściem do katedry. Autor: Raddeck 99 - Praca własna. Data:12 juli 2011.CC BY - SA, via Wikimedia Commons.
Najbliżej rynku stał kościół minorytów. O jego tak korzystnej lokalizacji zadecydowal fakt, że świątynia zbudowana została tuż po lokacji, gdy wytyczono prostokąt rynku i wójt zasadźca na polecenie księcia zarezerwował parcelę obok dla franciszkanów. Mamy pewność, że ich klasztor stanął w Opolu nie później niż w 1248 r., a już po kilkunastu latach stał się on siedzibą kustosza władającego wszystkimi prawie wspólnotami minorytów na Górnym Śląsku. Pożar, który w 1307 roku strawił aż do fundamentów zabudowania klasztorne, stanowił poważną przeszkodę w rozwoju opolskiego konwentu. Szybkość jednak, z jaką zbudowano nową kaplicę św. Anny, oraz rozmach dobudowanego do niej kościoła Św. Trójcy i NMP dowodzą ugruntowanej już wówczas pozycji minorytów w mieście. Trudno się więc dziwić, że książęta opolscy wybierali sobie z reguły podziemia franciszkańskiej kaplicy św. Anny na miejsce pochówku. Według obecnego stanu badań spoczęło tu 7 książąt i 5 księżnych.
Przeświadczony o tym, że każdy miłośnik przeszłości Śląska odwiedził już niejednokrotnie opolską nekropolię, jedną z najokazalszych na Śląsku, nie mam odwagi jeszcze raz opisywać tego najczcigodniejszego reliktu opolskiej przeszłości. Niech mi wolno jednak zaprosić raz jeszcze wszystkich do Kaplicy Piastowskiej. Zaproszenie nie jest równoznaczne z propozycją ponownej analizy detali dwóch sarkofagów z czterema kamiennymi nagrobkami z końca z końca XIV w., ani fresków i napisów nagrobnych, ani 22 tarcz herbowych na ścianach i sklepieniach. Proponuję natomiast, by w ciszy kaplicy zamyślić się raz jeszcze nad Polski i Śląska dziejami, nad tragicznym obumieraniem niezbyt rozrośniętego drzewa genealogicznego Piastów Śląskich, wyrastającego z lędźwi Władysława II Wygnańca, nad trwaniem tak wielu Opolan przy Polsce w czasach, gdy w tej właśnie kaplicy rozpościerały swe skrzydła złociste i srebrne orły piastowskie, a poza jej murami nasilał się proces germanizacji.
A jednak mimo to Kaplica Piastowska nie stała się symbolem dawnego Opola. Jest nim do dzisiaj trzynastowieczny zamek piastowski, choć znajdował się zawsze poza murami miejskimi. Dokładniejsze informacje o jego kształcie 100 lat po wybudowaniu dostarcza tarcza z godłem książąt opolskich na sklepieniu Kaplicy Piastowskiej. Analiza malowidła nie pozostawia miejsca na wątpliwość: zamek w latach trzydziestych XIV w. miał charakter fortecy zabezpieczonej wysokim murem i głęboką fosą wypełnioną wodami Odry. Z późniejszych przekazów wynika, że wysoka na 19 sążni (około 34 m) wieża stała na dziedzińcu obok kuchni, piekarni i studni. Po drugiej zaś stronie mieściła się stajnia, a nad nia spichlerz i mieszkanie podskarbiego. Rezydencja książęca była dwupiętrowa, 20 sążni długa i 10 szeroka. Jej parter składał się z trzech sklepionych pokoi i izdepki, pierwsze piętro – z pokoju, komory, małego sklepionego pokoiku z wnęką, drugie piętro – z trzech pokoi i sześcu komnat. Zamek otoczony był dwoma wielkimi ogrodami warzywnymi i chmielnikiem oraz lasem dębowym. Wały broniące dostępu do zamku musiały być dość szerokie, skoro można się było po nich przechadzać Dopóki żyli książęta opolscy, zamek prezentował się odpowiednio. Po ich wymarciu było już coraz gorzej, W 1645 r. nie nadawał się już do zamieszkania.
Postęp techniczny i tego skutki dla kultury. Gdy 200 lat później postęp techniczny ukazał ludzkości swe ponętne oblicze, a myśl tytanów intelektu odsłoniła przyrody wielkie tajemnice, zaczął się nasilać proces intensywnego rozwoju wszystkich prawie miast, ich adaptacji do potrzeb wzmożonego ruchu kołowego i unowocześniania ich infastruktury na podstawie jakże licznych w tej właśnie epoce nowinek technicznych. W tym zwycięskim marszu techniki, w tysiącach miast pod kilofami padły całe kompleksy obwarowań miejskich, które przed kilku zaledwie wiekami chroniły życie tak wielu, krępowały bowiem zdaniem ówczesnych ekspertów dalszy rozwój miast. Zburzono wtedy wiele bram miejskich, na których otwarcie przed stuleciami czekali kupcy, a których dłuższe zamknięcie oznaczać mogło epidemię bądź rzucony na miasto interdykt – a więc śmierć lub gospodarczą ruinę
Ojcowie miasta uznali bowiem, że bramy owe hamują rozwój komunikacji miejskiej, z tramwajami włącznie. Zlikwidowano wagi miejskie na rynkach, jako zawalidrogi dla ruchu kołowego w centrum miasta; wagi, które pilnowały przez wieki średnie uczciwości w handlu. Pozwolono zmurszeć zamkom i rozsypać się kamieniczkom ciasno opasującym rynek. Nie odpowiadały bowiem nowym koncepcjom urbanistycznym. W Opolu stało się podobnie. Czy taką cenę trzeba płacić za postęp, za dążenie do nowoczesności? Czy nowe musi niszczyć stare?
Brak dokumentu najważniejszego. Nie można odtwarzać dziejów miast zaglądając jedynie do wykopów archeologów. Niezastąpione sa w takich wypadkach źrodła pisane. Nie zawsze jednak historycy mogą narzekać na ich nadmiar, odnosi się to szczególnie do epok wcześniejszych, do średniowiecza włącznie. Bowiem materiały, na których pisano w przeszłości, papirus, gliniane tabliczki, bambusowe deseczki i papier, nie przetrwały próby czasu.
Opole także nie może sie poszczycić dużą liczbą zachowanych dokumentów z czasów średniowiecza. Trudno za ten stan rzeczy winić zarządców miasta. Przechowywali oni dokumenty w miejscach najbezpieczniejszych, najczęściej w ratuszowych piwnicach. Ale i tam nie uchroniły sie przed ogniem, który tak często trawił miasto. Niektóre zaś dyplomy celowo spalono w czasie zarazy.
Nie miejsce tu na podliczanie zachowanych pergaminów. Zdecydowana większość zapisana została po łacinie, kilka po niemiecku a jeden zaledwie po czesku. I prawie wszystkie zaopatrzone są w okazałe pieczęcie różnej wielkości wiszące na jedwabnych, różnokolorowych sznurkach. Do niektórych przywieszono po dwie a nawet po trzy pieczęcie. Działo się tak najczęściej wtedy, gdy było wiecej współwystawców dokumentu. Z wiekszości pieczęci spoglądają na nas Piastowie opolscy w zbroi, wyposażeni w atrybuty władzy – miecz i tarczę ozdobioną piastowskimi orłami.
Kaplica Piastowska.Chciałoby się tu porównać postacie napieczętne książąt z ich wizerunkami nagrobnymi w Kaplicy Piastowskiej. Byłby to jednak zamysł chybiony. Z jednej bowiem strony twórcy pieczęci, choć znali zapewne i widzieli książąt na własne oczy, nie stawiali sobie za cel dokładne odtworzenie ich rysów. Z drugiej zaś niepodobna zapominać, że wspomniane nagrobki powstawały dopiero u schyłku XIV w. Wykonawcy więc wykuwali postacie książąt i ich żon kilkanaście a niejednokrotnie kilkadziesiąt lat po ich śmierci.
Jakże inne treści wyrażają pieczęcie zawieszone na dokumentach klasztornych. Z jednej z nich patrzy na nas wyciśnięta w czerwonym laku postać św. Franciszka mówiącego do ptaków, z dwu innych Matka Boska z Dzieciątkiem na ręku. Na szczególną jednak uwagę zasługuje pieczęć rady miejskiej o średnicy 38 mm, z dokumentu z 26 marca 1365 r., z biegnącym wokoło napisem Sigillum Novum Minus Civitatis Oppoliensis. Na niej po raz pierwszy pojawiła się połowa orła o czteropiórowych skrzydłach uzupełniona połową krzyża, którego ramiona zwienczone są listkami koniczynki. U góry znajdowała się gwiazdka, a między ramionami krzyża jakby po jednej kurzej łapie.
Równie interesująco prezentują się dokumenty pod względem treści. Jednakże przytoczenie ich brzmienia nie jest tutaj celowe, ponieważ mogłoby wywołać mylące wrażenie, że średniowieczni opolanie interesowali się wyłącznie sprawami ekonomicznymi, w pierwszej kolejności sprzedażą i kupnem nieruchomości. O tym, że dokumenty są aż tak jednorodne w treści, zadecydowały wysokie koszta pergaminu i niedostatek ludzi, którzy posiedli sztukę pisania i czytania. Dokument spisywano więc na ogół tylko wtedy, gdy było to nieodzowne, najczęściej, gdy rzecz zmieniała swego właściciela.
Wśród zachowanych dokumentów brak jednak najważniejszego, dokumentu lokacji Opola. Brak ten intryguje do dziś historyków, a jeszcze nie tak dawno był źródłem ostrych kontrowersji. W tym wypadku chodzi bowiem o problem niebagatelny, o czas lokacji miasta. Historiografia stawiała sobie pytanie, czy Opole lokowane było na początku XIII w., w jego połowie, czy u progu XIV w.
W pierwszym wypadku wyprzedziłoby w tym względzie większość miast śląskich. W drugim, znalazłoby się w głównym nurcie podjętej przez książąt śląskich akcji lokacyjnej.
Ale i trzecia ewentualność ma swych zwolenników. Za nia przemawia ich zdaniem dokument Bolka II z 6 lipca 1327 r., w którym czytamy, że Opole pozbawione było dotąd prawa miejskiego. Domniemanie to, wspierane w przeszłości przez zaledwie garstkę badaczy, kłóci się jednak z faktami.
Miasto Opole. Albowiem już w źródłach z 1254 r. Opole określane jest miastem civitas (miasto), zaś dokument z 1297 r. nie pozostawia wątpliwosci, że w mieście funkcjonowali wójt oraz communitas civium (wspólnota obywateli – pospólstwo), czyli urzędy i instytucje typowe dla miast średniowiecznych. Nawet dokument lipcowy z 1327 r., na który powołują się oponenci, świadczy o tym, że w Opolu funkcjonowaly organy samorządowe, rajcy i ławnicy.
Na tej podstawie można wnosić, że lokacja dokonała się nie później niż w połowie XIII w. Czy stało się to między 1211 a 1217 r., jak utrzymywał prof. W. Dziewulski, niepodobna orzekać. Nie można jednak odrzucać i takiej ewentualności, skoro Bytom, miasto od Opola mniejsze, miasto, które znacznie później stało się rezydencja Piastów, uzyskał przywilej lokacyjny w 1254 r.
Pokusa. Niezależnie od powyższych dywagacji nęci pokusa podjęcia prób rekonstrukcji zaginionego dokumentu lokacyjnego. Atrakcyjność pokusy jest tym większa, że posiadamy mnóstwo analogicznych dokumentów dla innych miast. Jako historyk muszę jednak oddalić tę pokusę. Nie znamy bowiem wystawcy opolskiego dokumentu lokacyjnego. Nie wiemy, czy był nim Kazimierz I, książę opolski, syn Mieszka I Plątonogiego, czy jego dwaj synowie – Mieszko II Otyły i Władysław I. Nie znamy także wójta zasadźcy, któremu książę zlecił lokację, ani osób, które były świadkami woli książęcej. A brak tych istotnych informacji w dokumencie czyni zeń jedynie formularz, którego kształtu słownego nie jesteśmy w stanie także odtworzyć. Albowiem kancelaria książąt opolskich w zależności od tego, kto dzierżył władzę a kto był notariuszem lub kanclerzem, nadawała poszczególnym dokumentom odpowiednią, zmieniająca się formę.
Niemożność odtworzenia dokumentu lokacyjnego nie jest jednak równoznaczna z niewiedzą na temat kształtu organizacyjnego miasta w chwili lokacji. Na podstawie późniejszych dokumentów wiemy, że wójt zasadźca, faktyczny pełnomocnik i zastępca pana gruntowego, otrzymał w mieście, które lokował, wolne od opłat dworzyszcze (parcelę w mieście pod zabudowę) i wolność od wszelkich danin. Wiemy też, że do niego należała władza sądownicza nad mieszczanami, oraz że z woli księcia posiadał folwark pod miastem, młyn archidiakoński i pobierać mógł czynsze z sukiennic, kramów, jatek mięsnych, ław chlebowych i obuwniczych. Wiemy też, że jego dom stał przy obecnej ul. Książąt opolskich, naprzeciwko prezbiterium kościoła Św. Krzyża, a uprawnienia jakie otrzymał, były dziedziczne w jego rodzinie.
Przywileje z lokacji miasta. Dokument lokacyjny gwarantował wszystkim osiedlającym się w Opolu sześcioletnią najpewniej wolność od wszelkich danin i świadczeń. Określał także dokladnie granice miasta, na których potem wybudowano mury miejskie oddalone od siebie na osi północ – południe o 450 m, a na osi wschód – zachód o 350 m. Jeśli lokacji dokonał Władysław I opolski, czego niepodobna wykluczyć, dokument z tej okazji wystawiony mógł być podobny, a miejscami tożsamy, z aktem lokacyjnym Bytomia, cytowanym na innym miejscu.
Szkoda, ze los dokumentu lokacyjnego podzieliły wszystkie prawie akty przywilejów mieszczańskich. A przecież na progu XIV w. rajcy opolscy zebrali wszystkie przywileje, nadania i listy konfirmacyjne w jedną całość i w asyście prałatów, szlachty i mieszczan złożyli je do specjalnych skrzyń i opieczętowali, by w ten sposób ocalić je od zagubienia i zapomnienia. Spaliły się, jak się zdaje, dwa wieki później. Dziwne i jakże symptomatyczne są losy dokumentów. Jedne niszczeją na skutek klęsk żywiołowych bądź nieuwagi i niefrasobliwości człowieka. Inne są falszowane, a jeszcze inne niszczone celowo dla zatarcia niewygodnej prawdy. Historia świadczy, że podczas każdej prawie rewolucji dokumenty były wyrzucane na ulice, targane na strzępy bądź puszczane z dymem, jako świadectwa krzywdy, poddaństwa i niewoli. Ta sama jednak historia zna rozliczne przypadki ratowania w czasie wojen dokumentów z narażeniem własnego życia.
Źródła. Autor: Prof. dr hab. Jan Drabina. "Miasta śląskie w średniowieczu". Projekt graficzny książki Tadeusz Ginko. Wydawnictwo "Śląsk", Katowice 1987. Redaktor książki Barbara Krzeczek. Redaktor techniczny Zbigniew Laszek. Korektor Krystyna Kossak.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Grosz_praski
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ratusz_w_Opolu
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c7/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_pw._%C5%9Awi%C4%99tego_Krzy%C5%BCa_Opole.jpg