Fundacje Piotra Własta. Pod wieloma względami mogły z nią konkurować dwa kompleksy sakralne na dwóch sąsiednich wyspach, oba ufundowane w XII wieku przez Piotra Własta. Pierwszy z nich, składał się z dwóch kościołów, budynku klasztornego i licznych innych zabudowań skupionych wokół sześciu podwórzy. Całość otoczona grubymi murami, uzbrojonymi szeregiem groźnych baszt zbudowana została na Ołbinie z myślą o sprowadzonych tu z Tyńca benedyktynach
Centralną budowlą tego zespołu architektonicznego był wzniesiony po 1139 r. kościół pod wezwaniem św. Wincentego. Wykopaliska i zachowane ryciny sygnalizują, że była to trójnawowa bazylika z pojedynczą wieżą wyrastającą z jej zachodniej części. Sklepienie kościoła wspierało się na szesnastu monolitowych kolumnach. Zachowane fragmenty opactwa, rozebranego w roku 1529 aż do fundamentów, szczególnie portal wmurowany potem w miejscowy arsenał – mówią o pięknie i skali tego przedsięwzięcia.
Wrocław, Kościół Najświętszej Maryi Panny na Piasku, widziany z północy. Autor Renardo la vulpo, via Wikimedia Commons.
Piękny zabytek sztuki romańskiej. Był nim kościół NMP na wyspie Piaskowej, wzniesiony około połowy XII w. dla rezydującymi przy nim augustianów chórowych. Zachowany tympanon portalu potwierdza, że była to budowla bazylikowa zamknięta od wschodu półokrągłą absydą a od zachodu dwiema wysokimi wieżami. W XIV w., jak wszystkie prawie kościoły wrocławskie, otrzymała gotycki kształt.
Wyspa Piaskowa, na której wzniesiono kościół Najświętszej Maryi Panny. Była to budowa bazylikowa
Bogactwem swych architektonicznych form i wystrojem wnętrza, ta świątynia stojąca przy bramie Piaskowej, przy odwiecznym szlaku wiodącym z północy na południe, uświadamiała pielgrzymom, podróżnym i kupcom, że wkraczają do zamożnej stolicy Śląska.
Warte uwagi pozasakralne budowle. Z innych poza sakralnych budowli wrocławskich uwagę przybysza przykuwał na pewno trójkątny zamek książęcy, pamiętający początki XIII w. Uzbrojony był w przeglądającą się w wodach Odry wieżę, która rzucała też cień na kolumnowe podwórze. Otoczony fosą i murami wzbudzał respekt u wrogów. Tak było jednak tylko do połowy XIII w. Odkąd za zgodą księcia na tereny przyzamkowe „wkroczyły” zabudowania sakralne, większość obwarowań utraciła wskutek tego swój sens. Trudno więc się dziwić, że po dwóch dalszych dziesięcioleciach zamek, jako integralna część miasta, włączony został w kompleks jego obwarowań. A już w 1335 r. przestał pełnić rezydencję książąt wrocławskich. I nie zmarniał tylko dlatego, że królowie czescy, których lennikami stali się książęta, mieszkali niekiedy w nim w czasie pobytu w mieście i nie żałowali łożenia pieniędzy na jego restaurację.
Dom Płóciennika w 1859 roku. Pobrano z Domeny publicznej.
Rynek wrocławski.Nie można na końcu nie wspomnieć o rynku wrocławskim i jego zabudowie. Jako pierwszy na jego środku stanął dom kupców złożony z dwu szeregów murowanych sklepów i magazynów. Na północ od niego zbudowano podwójny rząd kramów. Od południa czworobok zamykał dwunawowy budynek, najprawdopodobniej parterowy, ozdobiony na północnym zachodzie kwadratową wieżą. W pobliżu stanął też murowany dom sądu wójtowskiego. Wszystko to zostało wzniesione w latach sześćdziesiątych XIII w., czyli w ciągu pierwszych dziesięciu lat po przejściu miasta na prawo magdeburskie. Tempo robót świadczy z jednej strony o energii księcia, który był fundatorem rynkowych budowli, z drugiej zaś o pilnym zapotrzebowaniu na tego rodzaju budynki w mieście posiadającym już pełny samorząd.
Wpis poza głównym tekstem. Dom Kupców wrocławskich.Wzmiankowany po raz pierwszy w XIII-wiecznej korespondencji z Magdeburgu do władcy Wrocławia (prawdopodobnie do Henryka Brodatego, pojawiają się także później w dokumentach z 11 marca 1242, 16 grudnia 1261, 31 stycznia 1272 (prawdopodobnie jest to XIV wieczny falsyfikat). W 1305 r. Bolesław III Rozrzutny wydał przywilej zakazujący krajanie sukna i handlu nim gdziekolwiek w mieście poza komorami Sukienników. Na podstawie dokumentacji sporządzonej podczas rozbiórki Sukiennic w 1821 r.oraz badań archeologicznych prowadzonych pod koniec XX w. ustalono, że komory Sukienników mieścily się w czterech podłużnych budynkach ustawionych wzdłuż szerokiego dziedzinca biegnącego w przybliżeniu w kierunku wschód - zachód (jego przebieg pokrywa się z linią współczesnej ulicy Sukiennice).
Wrocławskie Ratusze, po lewej nowy, po prawej stary Ratusz. Autor:Aw 58, Praca własna. CC BY 3.0. via wikimedia Commons
Ratusz wrocławski. Nie trzeba dodawać, że ten imponujący swymi rozmiarami (175 X205 m) nowy plac targowy przejął wszystkie funkcje dotychczasowych miejsc wymiany handlowej. Minęło jednak kilkadziesiąt lat zanim stanął na nim godny stolicy Śląska ratusz. Rachunki miejskie odnotowały pod rokiem 1299 po raz pierwszy wydatek na budowę pretorium (ratusza), zwanego w latach późniejszych w dokumentach domus nova (nowy dom). Akcja budowlana trwała w zasadzie do roku 1357. Do tego bowiem roku stale powtarzającą się pozycją w budżecie miejskim była aedificatio lub constructio domus novae bądź pretorii lub celarii. Ale z dokumentów wynika, że rok ten nie zamknął wydatków na tę inwestycję, choć wszystko to, co dziś podziwiamy tak bardzo, powstało w XIV w. Wszakże górna część wieży ratuszowej została ukończona dopiero w roku 1470. Niepodobna z braku miejsca w kilku zaledwie zdaniach odmalować piękna frontonu i wnętrz ratuszowych, jego dachu pokrytego glazurowaną dachówką czerwono-zieloną oraz wspaniałości ozdobionych freskami fasad.
Ale nie tylko ratusz był wizytówką siły ekonomicznej Wrocławia i wrażliwości na piękno tych, którzy za jego budowę byli odpowiedzialni. Także kamienice otaczające rynek głosiły zamożność mieszczan i dobry smak jego budowniczych. Już w XIII w. Henryk IV Probus zezwolił na budowę w mieście domów murowanych (1272 r.). Księgi miejskie potwierdzają, że mieszczanie skwapliwie skorzystali z tej sposobności. Na progu XVI w. w samym rynku 60 domów było już murowanych. Niektóre z nich były dwu-, trzy-, a nawet pięciopiętrowe. Brak danych nie pozwala niestety odpowiedzieć na pytanie, ile z pośród wszystkich 2300, jakie w XV w. stały w mieście, było murowanych.
Woda.„Wszystkie budynki, które tylko znajdują się wewnątrz miasta, zaopatruje w wodę podziemny wodociąg, napełniany przez olbrzymie koło wodne i rozprowadzający wodę w drewnianych rurach na wszystkie ulice i place. Jakkolwiek ci, którzy używają wodę do wytwarzania napojów, zużywają jej więcej, to jednak jest ona rozprowadzana również do użytku powszechnego na ulicach oraz do wszystkich domów prywatnych. Użyto do tego lejkowate otwory, przez które woda wytryska z ziemi ,oraz wykopane na wzór studni zbiorniki, [...] Dziwnym wydaje się, że jedna maszyna mogła dostarczyć tyle wody, iż była ona rozprowadzana w wystarczającej ilości do ponad 600 miejsc.”
Podziwiany Wrocław. Cytowane słowa Bartłomieja Steina wskazują, że Wrocław budowany był z rozmachem, przy wykorzystaniu wszystkich nowobudowanych rozwiązań technicznych. O jego wspaniałości świadczy też zapis, który wyszedł spod ręki króla czeskiego Władysława Jagiellończyka: „Stolica Śląska z cudownym położeniem, wspaniałością domów i znakomitych budynków przewyższa stanowczo wszystkie miasta Niemiec”. A pół wieku wcześniej jeden z najwybitniejszych humanistów włoskich, Eneasz Sylwiusz Piccolomini, późniejszy papież Pius II, posiadając przyjaciół i we Wrocławiu pisał o nim, jako o mieście z cegieł, równie wspaniałym jak i potężnym.
Skutki pożarów. Pożary tak często trawiące miasto, oraz wojny sprawiły, że w zasadzie tylko niektóre kościoły i ratusz są świadkami wspaniałej przeszłości gotyckiego Wrocławia. Ceglana stolica średniowiecznego Śląska nie ustępowała zapewnie wielu metropoliom miejskim.
Bogaci i najbogatsi. Kilku sposobami ustalić można zamożność średniowiecznych mieszczan. Wiele interesujących danych na ten temat zawierają spisy podatkowe. Skrupulatnie odnotowane świadczenia poszczególnych obywateli z tytułu posiadania domostw są niezawodnym informatorem w interesującej nas problematyce. Również analiza innych dokumentów pod względem występujących w nich członków rady miejskiej, najczęściej w charakterze świadków, pozwala zidentyfikować nazwiska patrycjuszy. Z reguły bowiem najbogatsi wchodzili do władz samorządowych miasta. Chcąc zaś rozpoznać rody patrycjuszowskie, przekazujące sobie z pokolenia na pokolenie wraz z pozycją ekonomiczną udział we władzy politycznej, wystarczy prześledzić spisy rajców i ławników na dłuższej przestrzeni czasowej dla uchwycenia powtarzających się w nich nazwisk.
W przypadku średniowiecznego Wrocławia osiągnięcia historiografii w tym względzie są znaczne. Ustaliła ona skład rady i ławy miejskiej u schyłku średniowiecza. Rozpoznała też najmożniejsze rody patrycjuszowskie w mieście, nie bez prób ustalenia ich rodowodu i koligacji małżeńskich. Opierając się na słusznym domniemaniu, że zamożność najbogatszych wrocławian zasadza się głównie na działalności handlowej, historycy zdołali ustalić także jej zasięg geograficzny.
Handel motorem rozwoju. Dzięki temu wiemy, że wrocławscy kupcy handlowali nie tylko z miastami sąsiednimi Czech, Polski i Niemiec, ale i Skandynawii (regularnymi dostawcami śledzi), Szampanii, Anglii i Szkocji. Zdumiewająco intensywny był również handel z miastami flamandzkimi Ypres, Louvain, Gandawą i Brugges. Towary, szczególnie zaś sukna wszelkiego rodzaju, szły stamtąd do stolicy Śląska drogą lądową przez miasta niemieckie (Kolonia – Lipsk) i morską (Stralsund-Szczecin- Gdańsk). We Flandrii kupcy wrocławscy mieli w XV w. swych stałych przedstawicieli i swoje faktorie. Niejednokrotnie uczestnicząc w transakcjach finansowych typu bankierskiego.
Na wschodzie kupcy wrocławscy docierali do wybrzeża Morza Czarnego i Kijowa, a na południu do Italii. W tym ostatnim przypadku miasta Rivoli, Rzym i Wenecja były najczętszym celem podróży karawan kupieckich. Z Rivoli importowano cenione w Europie wina. Z Rzymem kontakty handlowe stanowiły ważne uzupełnienie stosunków politycznych i kontaktów administracyjnych, duchowieństwa z papiestwem. Liczba kurierów i posłów różnej rangi, którzy przemierzali w połowie XV w. drogę z Wrocławia do Italii przez przełęcz Brenneru, była imponująca. W latach 1463-1464, gdy kontakty ze Stolicą Apostolską osiągnęły największą intensywność, z Wrocławia przeciętnie co trzy tygodnie wyruszał w drogę do Rzymu poseł.
Nie byłoby jednak kontaktów z Rzymem tak rozbudowanych (przez szereg lat wrocławska rada miejska utrzymywała przy kurii rzymskiej swych stałych przedstawicieli, zwanych prokuratorami bądź ambasadorami). Bez powiązań handlowych z Wenecją, dzięki którym można było u tamtejszych kupców, najczęściej bankierów, zaciągać pożyczki i prowadzić bezgotówkową działalność finansową dla opłacenia swoich dyplomatów. Dzięki handlowi z Wenecją, która zmonopolizowała cały handel lewantyński, na rynek wrocławski drogą przez Karyntię trafiały towary wschodnie z pieprzem, złotogłowami, atłasami, szafranem, wyrobami szklanymi i kosztownymi dywanami na czele. Trudno więc się dziwić, że najbogatsi patrycjusze wrocławscy mieli i tam swoje kupieckie faktorie.
Ale obok wielkiego handlu rodzącego wielkie fortuny istniał we Wrocławiu i mniej dochodowy handel lokalny. Piętnastowieczne spisy podatkowe rozróżniają w obrębie warstwy trudniącej się handlem cztery grupy: kupców, kramarzy, straganiarzy i karczmarzy. Liczebność każdej z nich była, co jest oczywiste inna. Ale dysproporcje ilościowe między nimi występujące są zastanawiające. W 1403 r. we Wrocławiu funkcjonował tylko jeden kupiec – „mercator”, 40 kramarzy ( w tym 9 kramarzy żelaza), 30 straganiarzy (wsród nich 10 przekupniów mąki – „Melerynn”, po jednym sprzedawcy soli i skór, dwóch sprzedawców paszy – „füterer”, czterech handlarzy smołą – „pechman”, dwunastu sprzedających dziczyznę) ora 304 karczmarzy – „tabernatores”.
Statystyka. Jeśli na warstwę mieszczan wrocławskich trudniących się handlem spojrzeć jako na całość to, miasto pod względem liczby kupców dystansowało w średniowieczu wiele metropolii. Na 416 kupców, kramarzy, straganiarzy i karczmarzy w 1403 r. przypada 343 w Bernie, 149 w Pradze, 186 w Frankfurcie nad Menem, 54 w Ypres. Wrocław również wyprzedzał wspomniane miasta pod względem liczby osób zatrudnionych w handlu. W początkach XV w. handlujący we Wrocławiu stanowili 25% ogółu, a rękodzielnicy 72%, w Ypres – 8,4% i 84% w Pradze – 20% i 77%, we Frankfurcie nad Menem – 14% i 73%. A przecież niepodobna utrzymywać, że obroty handlowe Wrocławia dorównywaly obrotom Ypres czy Frankfurtu.
Ale tak było w stolicy Śląska tylko na progu XV w. Po 63 latach notujemy zmniejszenie się prawie o połowę (!) liczby osób zajmujących się handlem ( z 416 w 1403 r. do 199 w 1470 r.). Zmienia się także liczebność poszczególnych grup handlarzy. Gwałtownie wzrosła liczba kupców. W 1470 r. było ich we Wrocławiu już 54 (w1403 r. tylko jeden). Zmniejszyła się prawie o połowę ich liczba (z 40 do 26). Ubyło także straganiarzy (z 30 do 25). Największy spadek ilościowy odnotowali karczmarze (z 304 do 94). Spis podatkowy z 1487 r. wykazuje stabilizację ilościową kupców na poziomie z r.1470 (54), znaczny wzrost liczebny kramarzy (o 30), nieznaczny straganiarzy (o 3) i daksze uszczuplenie grona karczmarzy (o 14) Spis podatkowy z 1499 r. odnotował dalsze zmiany. Kupców co prawda nie przybyło, ale więcej było kramarzy (38), karczmarzy (94). O połowę wzrosła liczba straganiarzy (50).
Liczby powyższe są zbyt wymowne, by wymagały jeszcze komentarza. Wiek XV wraz ze wzrostem potencjału gospodarczego Wrocławia – efekt ożywionych kontaktów handlowych – przyczynił się do gwałtownego pomnożenia się kupców, zwanych wówczas coraz częściej grosistami. Ta najbogatsza grupa wśród handlujących zdołała zmonopolizować cały handel tranzytowy, sprzedaż towarów importowanych oraz sprzedaż detaliczną sukna. I trudno wyrażać zdziwienie, że 54 grosistów, ludzi najbogatszych w mieście, przez swych przedstawicieli w radzie i ławie kontrolowało całe życie polityczne i gospodarcze Wrocławia.
Aby jednak uniknąć niedopuszczalnych uproszczeń, wspomnieć trzeba o rękodzielnikach wrocławskich. Niektórzy bowiem z kupców zaczynali od rękodzieła, dorabiali się potem odpowiednich fortun, stając się przez to pożądanymi partnerami nie tylko dla kombinacji matrymonialnych rodzin kupieckich, ale i w zarządzaniu miastem. Dotyczyło to rzecz oczywista jedynie majstrów, posiadaczy rękodzielniczych.
Rzemieślnicze formy organizacji. Rzemieślników było znacznie więcej niż w jakimkolwiek innym mieście śląskim. Ich liczba ulegała ciągłym zmianom. Nie zawsze jednak ich przybywało. W roku 1403 było ich ogółem 1232 (danych z wcześniejszych lat brak), w 1470 - 1254, w 1487 – tylko 1159, a w 1499 – 1465. Stale natomiast wzrastała liczba cechów – to efekt rozwoju produkcji rękodzielniczej i jej dalszej specjalizacji. W 1403 r. było ich w mieście 26, a w 1470 r. już 40. I pod tym względem Wrocław, posiadający osobne cechy szewców czerwonoskórników, siodlarzy, rymarzy, farbiarzy tkanin zwykłych i delikatnych, stolarzy, balwierzy i krupiarzy, nie miał sobie równych na Śląsku. Choć z jakością wyrobów było i tu z powodu kupcow i ich polityki, zbijających interes na towarach importowanych nie najlepiej.
Najwięcej rzemieślników, bo prawie co piąty, zatrudnionych było w produkcji artykułów żywnościowych i odzieży. Nie co mniej pracowało przy wyrobach metalowych i produkcji tkanin. Rękodzielnictwo umożliwiało zdobycie fortuny, ale nie tak szybko jak w handlu tranzytowym i nie tak łatwo. Niemniej jednak źródła dokumentują obecność najbogatszych majstrów w radzie i ławie miejskiej. Nie miejsce tu na prezentację list rajców i ławników wrocławskich u schyłu średniowiecza z uwypukleniem wykonywanego przez nich zawodu. Bardziej celowe jest tu moim zdaniem przypomnienie najmożniejszych rodów patrycjuszowskich.
Choć dysponujemy tablicami genealogicznymi 55 rodów, to tutaj zwracam uwagę tylko na te, które przez udział w życiu politycznym bądź przez wyjątkową rolę w wielkim handlu zapisały się w historii miasta. Rodzina Bancków, odnotowana po raz pierwszy w roku 1258 w źródłach, do większego znaczenia doszła w wieku XV dzięki działalności handlowej jej członków. Znane są poczynania jednego z nich, Michała, który przez swego pełnomocnika Pawła Beringera w ciągu dwóch zaledwie lat (1418-141) zakupił pieprz za 4200 dukatów w Wenecji, a za 2672 dukaty delikatne tkaniny. Znane są także weneckie kontakty jego następcy, Marcina.
Poważne zyski z handlu z Wenecją czerpała także rodzina Scheuerleinów, która przeniosła się do Wrocławia z Norymbergii w 1450 r. Kapitał kupiecki i doświadczenie, które Bartłomiej przywiózł do stolicy Śląska, przesądziły zapewnie o tym, że czterokrotnie wybierany był do rady miejskiej, a dwukrotnie ławy. Posiadał on w Wenecji swoje faktorie kupieckie i stałych przedstawicieli. Jego synowie byli intelektualistami, studia odbyli w Padwie i Bolonii. Po śmierci więc Bartłomieja (1474 r.) weneckie interesy zmarłego przejął z konieczności jego krewniak i dotychczasowy współpracownik Marquard Kurn, który przeniósł się do Wrocławia z Lauingen.
Scheuerleinowie nie byli ani pierwszą, ani ostatnią w średniowieczu rodziną, która przeniosła się z Norymbergii do stolicy Śląska. W skład patrycjatu wrocławskiego weszli norymberczycy z rodziny Poplauów, Heugelów, Auerów i Hornigów. Ostatni z nich zaczęli już kilkanaście lat po przeniesieniu się do Wrocławia odgrywać niepoślednią rolę w ratuszu. Antoni był trzykrotnie ławnikiem i siedmiokrotnie rajcą, Kacper – ośmiokrotnie rajcą i pięciokrotnie lawnikiem, a Jan – 25 razy rajcą.(!).
Wielki zastęp możnych przybyszów uzupełniali patrycjusze z innych miast. Na uwagę zasługuje ród Bayerów, którego głowa, Henryk, przybył w połowie XIII w z Bawarii, ród który w drugiej połowie XV wieku, odgrywał wyjątkową rolę w organach samorządowych Wrocławia, ród Berlinów z Frankfurtu, Knebelów ze Środy, Schwobsdorfów z Brzegu, Ungerathenów z Legnicy. Wśród przybyszów znaleźli się i trzej agenci handlowi największego bankiera Europy, rodziny Fuggerów, Jan Metzler. Leonard Vogel, Otto i Fritz Russwurmowie.
Z miejscowych szczególną rolę w ratuszu wrocławskim odgrywali członkowie kilku rodów. W drugiej połowie XV w., miejscami w radzie i ławie dzielili się Haunolddowie, Hornigowie, Eisenreichowie i Dompnigowie. Dla przykładu, Łukasz Eisenreich był 24 razy radcą, Walenty Haunold – po 7 razy ławnikiem i rajcą, Jan Haunold (jego syn) – 25 razy rajcą a 7 razy ławnikiem.
Ale dla rozpoznania zamożności poszczególnych ludzi i rodów nie trzeba było przekraczać progu ratusza. Wystarczyło przejść się po rynku i przypatrzeć się frontonom poszczególnych kamienic oraz odszukać miejsce, gdzie każdy prowadził działalność handlową bądź rękodzielniczą, a także przeczytać epitafia w kościołach parafialnych, by nie mieć wątpliwości, co do miejsca zajmowanego przez nich w hierachii społecznej średniowiecznego Wrocławia.
Źródła. Autor: Prof. dr hab. Jan Drabina. "Miasta śląskie w średniowieczu". Projekt graficzny książki Tadeusz Ginko. Wydawnictwo "Śląsk", Katowice 1987. Redaktor książki Barbara Krzeczek. Redaktor techniczny Zbigniew Laszek. Korektor Krystyna Kossak.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/58/New_Town_Hall_Ph
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wroc%C5%82aw#Historia
https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Ratusz_wroclaw.JPG
Aw58, CC BY 3.0 , via Wikimedia Commons
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dom_P%C5%82%C3%B3ciennik%C3%B3w_we_Wroc%C5%82awiu