Wypiski z górnośląskiej prasy w okresie przełomu XIX i XX wieku
Słowo wstępne. W imię Boże.!...
W podniosłym nastroju ducha wysyłamy w świat ten pierwszy numer , „Dziennika Śląskie-go”.Jakże by miało być inaczej . Przed trzydziestu i kilku laty ludzie dobrej woli daremnie nawoływali lud na puszczy górnośląskiej, do czytania, zaś dzisiaj obudzony, pełen poczucia siły swojej wartości, świadomy swych obywatelskich praw i obowiązków, chętny i pełen poświęcenia lud polski Górnego Śląska zażądał od nas wydawania gazety codziennej. Z radością spełniamy tę wolę ludu, oto „Dziennik Śląski”.
Dwojaki on ma cel, przyczyniać się do postępu i rozwoju katolicko – polskiego społeczeństwa na Górnym Śląsku pod wszelakim względem i bronić go przed prześladowaniem i uciskiem nieprzyjaciół, w ostatnich czasach szczególnie na katolicyzm i polskość nastających.
Nikt nie mógł wątpić, że taki nasz cel właśnie będzie, a nie inny. Wszakże „Dziennik Śląski” wychodzi nakładem, „KATOLIKA” a „KATOLIK” urósł i stał się tym, czym dzisiaj jest i tylko dlatego, ponieważ zawsze stale i statecznie do tego celu dążył. Przeszłość powinna być nauczycielką przyszłości. Dlatego i DZIENNIK stawia się od dzisiaj do służby tych ideałów wzniosłych i wielkich, którym od trzydziestu lat służy „KATOLIK”.
Tak więc w walce duchowej, która się na świecie toczy między dobrem a złem, my zawsze po stronie walczących w imię Chrystusa wiernie stać będziemy, dążąc z innymi do tego, aby zasady chrześcijańskie stawały się miarą regulującą wszelkie sprawy między ludźmi.W szczególności walczyć będziemy za sprawę katolicką i sprawę polską, bo katolickim i polskim jest nasze społeczeństwo na Śląsku. Nie stawiając narodowości ponad wiarę, poświęcić wszelako musimy w obecnym czasie obronie narodowości więcej uwagi, miejsca i sił, ponieważ narodowość polska dzisiaj w pierwszym rzędzie wystawioną jest na wielkie niebezpieczeństwo. Zagładą zupełną grożą jej nieprzyjaciele, zaś przyjaciele ze wszystkich sił przeciw działać tym zamiarom powinni.
Pod względem polityczno-partyjnym będzie :Dziennik” gazetą centrową i to tak długo, dopóki centrum wobec polskiego społeczeństwa wytrwa przy haśle: „Za prawdę, wolność i prawo” i dopóki pozostanie partią Ludową. Ostatni punkt z naciskiem podkreślamy. Na Górnym Śląsku nie ma miejsca dla innej partii, jak partii ludowej; dla Górnego Śląska polskiego nie może być innej polityki, jak polityka ludowa. Co tu jest polskie, z ludu jest; co z ludu wyjdzie a polskim zostanie, ludowym być musi, jeśli nie chce uschnąć, jak drzewo, pod którym grunt zjałowiał i spopielał. Ogromne rzesze naszego ludu, które z wiekowego potopu jedynie wyniosły poczucie swojej odrębności szczepowej, gdy panowie mieszczanie dobrowolnie się wynarodowili, owe rzesze prawdziwych rycerzy wiary i ojczystego języka, mają prawo żądać, aby je uważano za najważniejszą część społeczeństwa, za źródlo wszelkiej narodowej i obywatelskiej przyszłości. Dlatego hasłem”Dziennika” będzie: Wszystko dla ludu przez lud.!
Ażeby jednak tak być mogło, lud nasz w jak najszerszych kołach powinien być oświecony, politycznie dojrzały i pełen poczucia swych obywatelskich praw i obowiązków. Do tego dążyć odważnie i wytrwale, to najważniejsze zadanie „Dziennika” i wszystkich jego przyjaciół. Stąd też wynika to, że największe i najprzedniejsze staranie nasze skierowane będzie ku ojczystym prawom śląskim. To nasze sprawy domowe dobrze znać, rozumnieć i urządzać, mądrze z nich korzystać dla ogółu i dla jednostek, to warunek samowiedzy i dojrzałości obywatelskiej, to fundament dalszej działalności politycznej, to podwalina dobrobytu, który wytwarzać i pomnażać czytelnikom naszym pomagać będziemy, na tyle na ile gazeta uczynić to może. Zaznaczamy to i w formie gazety, stawiając sprawy śląskie na samym czele „Dziennika”.
Jesteśmy jednakże także członkami wielkiego narodu polskiego i obywatelami potężnego państwa pruskiego. Wszystko co w tym narodzie i w tym państwie się dzieje, musi nas obchodzić. Dlatego „Dziennik” poda wszelkie nowiny szybko, prawdziwie i w należytym świetle. Ponieważ zaś oprócz politycznych, społecznych i zarobkowych istnieje jeszcze w dziedzinie ducha wiele spraw, z którymi mieszkańcy zaznajomić się powinni, zaś pism osobnych o tych rzeczach na Górnym Śląsku brakuje, przeto z nauk ścisłych, sztuki i literatury postaramy się, czy to w „Dzienniku”, czy też w osobnych dodatkach, podać naszym czytelnikom w przystępnej formie sporo pożytecznych wiadomości dla rozwoju ducha i pociechy serca.
Ufni w pomoc Bożą a polegając na ludzie, zaczynamy dzisiaj naszą służbę publiczną w „Dzienniku” pełni dobrej woli i chrześcijańskiej miłości wobec wszystkich, którzy kochają, co dobre, sprawiedliwe i szlachetne. Niech nam raczą dopomagać w podjętym dziele, jeżeli godzą się na naszą myśl przewodnią. A jako przystęując do wydawania „Dziennika” dobrą i ostateczną mieliśmy wolę, dzieło dobrze rozpocząć, tak nam Panie Boże dopomóż, abyśmy w starannej pracy i poczuciu obowiązku ciągle trwając, wykonywali je ku czci Boga a na pożytek naszemu ludowi.
Redakcja „Dziennika Śląskiego”. Wydawnictwo „Katolika”.
Ze Śląska. Czarny las, to majątek miasta Bytomia o obszarze 1700 mórg, ma zostać sprzedany. Już od 8 lat prowadzi się rokowania nad sprzedażą. Miasto posiada w Czarnym lesie nie tylko powierzchnię, lecz zarazem 268 kuksów kopalń węgla ( miasto jest udziałowcem w zysku kopalń). W dawniejszych latach pobierało z niektórych kopalń zysk. W ostatnich zaś latach zaprzestali posiedziciele większej części kuksów wydobywania węgla, wskutek czego miasto z kopalń żadnego zysku nie miało. Lecz nie ulega żadnej wątpliwości, iż w kopalniach Czarnego lasu wszystkie pokłady węgla się znajdują, jakie są po innych, mianowicie po sąsiadujących kopalniach. Najwięcej o Czarny las się dotąd ubiegali; hrabia Gwidon Henckel von Donnersmarck, właściciel sąsiedniej kopalni Deutschland, i Friedenshuty, która po podziale obszaru i kuksów osiągnęłaby własną kopalnię. Tego jej dotychczas brak a układ z Fiskusem, od którego Friedenshuta wydzierżawiła węgiel z pola szybu Szmiedera, kończy się niedługo. Gdy po ukończeniu tego układu Friedenshuta musiałaby węgiel kupować, to by niedobrze na tym wyszła.
Początkowo ofiarowano miastu za powierzchnię i kuksy bardzi mało, bo tylko ¾ miliona marek. Nie brakowało wiele, a miasto byłoby wtenczas odsprzedało swój majątek za niską cenę. A teraz daje hrabia Gwidon Henckel von Donnersmack już 15 tysięcy marek za hektar czyli 4 morgi a chce 80 hektarów kupić. Jednak Radni miasta nie chcą zezwolić na tę sprzedaż i życzą sobie, aby hrabia kupił cały Czarny las za 3 miliony marek.
Gdyby sprzedaż przyszła do skutku, można by tego bardzo żałować. Każda gmina powinna trzymać w ręku grunt swój tak długo, jak może. To jest zasadą dla każdej gminy. Bytom zaś powinien być tym bardziej ostrożniejszy ze sprzedażą, ponieważ przecież chodzi o skarby podziemne nieobliczonej dotąd wartości. Miasto nie jest zmuszone do sprzedaży. Dlaczego dąży do niej? Węgiel i powierzchnia są coraz droższe, a więc cena majątku idzie sama w górę. To powinno mieć miasto zawsze na oku.
Bytom. Kolenda w towarzystwie przemysłowców w tym roku się nie odbędzie, ponieważ ks. proboszcz Myśliwiec odmówił kolędy. Tłumaczył to tym, że do Towarzystwa św. Alojzego również nie przyjdzie ksiądz z kolendą z powodu tego, że nie chcieli się rozwiązać, a raczej zamienić na bractwo kościelne, jak sobie tego ks. kardynał Kopp życzył. Jeżeli zaś – mówił ks. proboszcz Myśliwiec, nie przyjdzie on do Towarzystwa św. Alojzego, to też nie może przybyć do Towarzystwa Przemysłowców, i wogóle dla żadnego polskiego towarzystwa, na czele którego nie stoi ksiądz. Tak to oznajmił prezes Towarzystwa Przemysłowego na ostatnim posiedzeniu, iż odtąd kolendy, które się przez 8 lat odbywały, w towarzystwie już nie będzie. Żałował przytym, iż tak się rzeczy mają, że w towarzystwach katolickich i polskich, kolenda, a więc obrządek religijny, przez kapłana nie śmie być odprawioną. Z tą myślą trzeba się jednak koniecznie pogodzić, albowiem takie są obecne czasy. Towarzystwo postanowiło, aby na następnym posiedzeniu, we wtorek, został wygłoszony odczyt religijny (dotyczący kolendy, jak i świąt). Następnie odśpiewano odpowiednie pieśni religijne. Dla członków będzie na owym posiedzeniu wolne piwo. Zarząd zaprasza członków szczególnie na to posiedzenie. Prosi przy tej sposobności przynieść wszelkie książki wypożyczone z biblioteki towarzystwa, ponieważ ma się odbyć przegląd stanu bibliotecznego.
(zachęcam do przeczytania tekstu na tej stronie o założeniu Towarzystwa Alojzianów w Wielkim Zyglinie, o trudnościach i kłópotach , jakie założycieli spotykały, lecz wytrwali w swoim postanowieniu i Towarzystwo powstało, także z dużą pomocą nie tylko parafian , ale i parafialnego proboszcza)
Opole. Wydział obwodowy ustanowił, że czas ochrony zwierzyny na obwód rejencji Opolskiej rozpoczyna się dla głuszczów, cietrzewi, bażantów i jarząbków (samic) we wtorek dnia 18 stycznia 1898 roku, a zatem polowanie na wymienione gatunki zwierzyny kończy się w poniedziałek, dnia 17 stycznia 1898 roku.
Księgarnia Hermana Freunda postarała się o większe fotografie najważniejszych punktów miasta naszego. Fotografie są dobrze wykonane, widoki ładne. Tymczasem wykonano fotografie kopalni Hohenzolerna, sądu ziemiańskiego, ratusza i części ulicy gliwickiej zwanej „bulwarem”, z pocztą. Każda fotografia kosztuje 1 mk i 50 fen. Cena to nie za wysoka, gdy się uwzględni dobre wykonanie fotografii i ich wielkość.
1-go kwietnia będą zwolnione ze szkół ludowych tylko te dzieci, które w czasie do 1-go lipca 1898 ukończą 14-ty rok życia i uczęszczały do szkoły przez pełne osiem lat. Te zaś dzieci, które po 1-szym lipcu dopiero ukończą 14 lat, mogą tylko za pozwoleniem inspektora powiatowego wyjść ze szkoły, chociażby nawet uczęśżczały całe 8 lat do szkoły.
Od 1-go stycznia otwiera się regularny ruch górnośląskich worków elektrycznych z centralnej stacji w Zaborzu. Najprzód Gliwice zostaną zaopatrzone w prąd, następnie zaś przyłączą się do tego Szobiszowice, Trynek, Zabrze i Zaborze. Ze stacją w Chorzowie połączone są siecią miejscowości: Dąb, Józefowiec, Zawodzie i Bogucice. Tak w Zaborzu jak w Chorzowie zamierzają z wiosną wystawić dalszą maszynę o sile 1000 koni.
Karb. Roczny obrachunek gminy naszej na rok 1896/97 wykazuje 11977 mrk. 81 fen. Dochodu, a 11223 mrk. 63 fen. Rozchodu, więc zostało w kasie gminnej 754 mrk. 18 fen. Podatki złożone wynosiły 9056 mrk. 18 fen., z funduszu wolnych kuksów otrzymała gmina 758 mrk. 50 fen., podatek (jeden procent wartości od sprzedanych przez obywateli posiadłości i domów 444 mrk. 50 fen. Podatek od zabaw 123 mrk. I inne różne drobne dochody. Rozchód był taki: sprawowanie urzędu w gminie kosztowało 1421 mrk., biuro, papier, księgi itd. 402 mrk., za kupno pola i procenta 1610 mrk., koszta policji i urzędu cywilnego (Standesamt) 1817 m. 90 fen., na ubogich wydano 1092 m., 92 fen., na wodociąg 180 m. 90 fen., pompy ogniowe 434 m. 1 f., na nauczycieli i szkołę 3744 mrk. 40 fen., oprócz tego jeszcze inne drobne wydatki (ile procent od dochodowego wymosi podatek komunalny? Prosimy nam o tym donieść. Red.)
Królewska Huta. Nadburmistrz Girndt ustępuje 1-go stycznia 1898 roku ze swej służby. Jego miejsce obejmuje dotychczasowy drugi burmistrz Stolle z Halberstadt w prowincji saskiej. Prezydent rejencji z Opola wprowadzi p. Stollego we wtorek 4-go stycznia o godzinie 12 w południe na nowy urząd. Odbędzie się z tego powodu publiczne posiedzenie radnych i magistratu w ratuszu. Przed świętami miało się odbyć posiedzenie radnych miasta, aby radzić nad odłączeniem miasta od powiatu bytomskiego i utworzenie własnego powiatu miejskiego. Lecz na posiedzenie przybyło tylko 14 radnych, wskutek czego posiedzenie odbyć się nie mogło. Wielu takich, którzy nie sprzyjają odłączeniu miasta od powiatu, nie przybyło na posiedzenie, a oprócz tego nie przybyło kilku innych, ponieważ święta były blisko, a więc jedni byli zatrudnieni w interesie, drudzy zaś nie mieli ochoty zastanawiać się nad tak ważną sprawę przed świętami. Uczynią to na następnym posiedzeniu, w poniedziałek, 3-go stycznia o godzinie 4 po południu. Rajca miejski Treinies obliczył, iż miasto oszczędziło by około 8000 m., gdyby utworzyło osobny powiat. Miasto Bytom również tworzy osobny powiat (Bytomski powiat nie miałby po odłączeniu Król. Huty żadnego miasta. Na to był lantrat Bytomski już od dawna przygotowany i postarał się zawczasu o to, aby na Rozbarku wybudowano nową landraturę).
Słychać, że budowniczy miejski Mecum chce przyjąc posadę w Lignicy, ponieważ tam miałby 8000 mrk. dochodu rocznego. Z tego powodu są niektórzy za tym, aby mu dać takie samo myto i zatrzymać go. Kto wie jednak czyby to było dobrze. Gdyby bowiem dano mu tak wysokie myto, to nikt nie ma pewności, czy po pewnym czasie nie zgłosi się znów do innego miasta, gdzie jeszcze więcej myta obiecują. Czy wtenczas miasto ma jeszcze raz podwyższyć mu myto? Gdyby to uczyniło, musiałoby również podwyższyć myta innym urzędnikom.
Górne Hajduki. Według zestawionej liczby osób z listopada 1897 roku liczy gmina nasza 6293 katolików, 578 ewangelików i 65 Żydów czyli razem 6936 mieszkańców. Przeszłego roku liczono 6484 dusz.
Dąb. Na posiedzeniu zastępców gminy postanowiono między innymi przenieść biuro gminne z Józewca do Dębu,
Katowice. Posiedzenie radnych miasta odbędzie się w środę, 5-tego stycznia 1898 roku o godzinie 7 wieczorem w auli wyższej szkoły dla dziewcząt. Na porządku dziennym będzie wprowadzenie nowo wybranych radnych miasta.
W Gliwicach urzęduje od blisko 20 lat nadburmistrz Kreidel, urzędnik stanowczy, który chętnie widzi, gdy się mu inni podporządkowują. Do pomocy miał prawie przez ten czas drugiego burmistrza p. Fritza. Był to człowiek starszy i schorzały, dlatego też potrafił się podporządkować p. Kreidelowi, jednak nawet znim nie obyło się bez utarczek.
W Gliwicach. jak ogólnie w obwodzie przemysłowym, rządzi po większej części masoneria.
wywierając wpływ na wiele najważniejszych spraw. Gdy wówczas budowniczy miejski p. Verwiebe nie chciał się z wszystkiego podporządkować wpływowi p. Kreidla i niektórych masonów, lecz obstawał przy swoim, doszło do sporu pomiędzy nim a p. Kreidlem i innymi osobami wpływowymi. Były więc procesy. Ostatecznie wolał p.Verwiebe jednak ustąpić, gdy mu miasto ofiarowało 7 tysięcy marek odszkodowania. Nadburmistrz Kreidel zwyciężył w tych zmaganiach, a miasto poniosło koszta tej wojny w magistracie i w radzie miejskiej. Stąd widać, jak znaczny jest wpływ p. Kreidla i jego zwolennikow. Gdy p. Fritz przed niespełna rokiem ustąpił, wybrano p. Miethego na jego miejsce. Katolicy domagali się wtedy, aby w mieście w większości katolickim przynajmniej już drugi burmistrz był katolikiem. Lecz nie osiągnęli tego. Zdawało się, że p.Miethe zgodzi się z p. Kreidlem, który go sobie sam życzył jako drugiego burmistrza. Lecz okazało się , że zgoda ta nie trwała długo. Od kilku tygodni kłócą się ci dwaj panowie. Gdy p. Kreidel dokuczał p. Miethemu, w niektórych sprawach, oskarżył go tenże za rozmaite niewłaściwości w sprawowaniu urzędu i wyzwał go na pojedynek. Kreidel odmówił pojedynku, wskutek czego podobno go oficerowie załogi gliwickiej nie uszanowali w ten sposób, w jakim to dotąd czynili. Sprzykrzyło się to p. Kreidlowi i złożył urząd nadburmistrza. Z nim złożyli urząd prawie wszyscy rajcy miejscy, którzy przez to okazali, że stoją po jego stronie.
Wmieszał się teraz do tej sprawy prezydent rejencji opolskiej i załatwił ją o tyle, że p. Kreidel byl z naczelnym prezydentem prowincji śląskiej, księciem Hatzfeldem u komenderującego generała, księcia Meiningen we Wrocławiu i tam wyjaśnił cały spór z p. Miethem, a mianowicie uzasadnił swe odmówienie pojedynku. Stanęło na tym, że książę Meiningen polecił oficerom załogi gliwickiej, aby p. Kreidla jak dawniej uszanowano, ponieważ pojedynek został dlatego odmówiony, że chodziło o spór w urzędzie, a w takim przypadku nie doszło do osobistej obrazy. Gdy sprawa z oficerami została załatwiona, wrócił p. Kreidel na swój urząd, a p. Miethe z rozkazu prezydenta opolskiego tymczasem z urzędu się odsunął. Również powrócili rajcowie, zwolennicy p. Kreidla, na swoje urzędy. Jak się sprawa ostatecznie zakończy trudno przewidzieć Lecz tymczasem p. Kreidel jest zwycięscą i to bez strzelaniny.
Koźle. Na sejmiku powiatowym obrano deputowanym do sejmu prowincjonalnego w miejsce zmarlego księcia Sławięcickiego, syna nieboszczyka.
Pszczyna.Poborca myta szosowego, Wojciech Stahelski będzie w roku 1898 także pobierał targowe i brukowe w mieście. Z tego miasto miało w poprzednim roku tylko 2000 marek dochodu, podczas, gdy na rok bieżący będzie 2800 marek. Widać, że ruch targowy w mieście się podźwignął. (Zwykle miasta nie wydzierżawiają targowego, lecz każą zbierać je przez własnych urzędników, na czym lepiej wychodzą
W roku 1899 zamierza fiskus wybudować nowy sąd okręgowy, przy którym prawdopodobnie będzie także izba karna. Miasto ofiaruje na ten cel obszar 8-mio morgowy przy starej ulicy do Bielska naprzeciw domu Kramera. Burmistrz ma się w tej sprawie z fiskusem porozumieć.
Źródla: Wypiski z prasy górnośląskiej.