1. Król Stanislaw August był zwolennikiem reform, ale w swym charakterze stanowczości nie posiadał. Sam zazwyczaj nie wiedział, po czyjej stronie powinien stanąć, czy popierać stronników reform, czy też miarkować ich, a starać się o względy Rosji. Należał po kilka razy do tego i tamtego obozu, Czartoryscy nie byli już Rosji do niczego potrzebni, toteż Katarzyna zerwala z nimi, a postarala sie poprzez swych ajentów w Polsce, o to, by w Rzeczpospolitej górę wzięli przeciwnicy reform, Pod opieką pruskich szpiegów i rosyjskich generałów pozawiązywały się po całym kraju konfederacje "dysydentów", tj. różnowierców; Prusy i Rosja próbowaly bowiem wywołać w Polsce wojnę religijną, ale ten zamiar spalił na panewce.Resztka protestantów wysługiwała się wprawdzie czas jakiś obcym państwom,ale wkrótce się spostrzegli, że są tylko narzędziem intrygi politycznej. Udała się natomiast konfederacja radomska zawiązana w obronie złotej "wolności", tj. żeby nie dopuścić żadnej poprawy w polskim rządzie. Była to woda na młyn dla Prus i Rosji! Caryca zaraz wyprawiła 30 000 wojska na pomoc tym konfederatom ciemnoty; toteż sejm w 1768 roku zmuszony był znieść wszystkie ustanowione dotychczas ustawy ustrojowe.
Dodać trzeba, że sąsiedztwo z wolną Rzeczpospolitą działało rozkładowo na państwo Iwana Groźnego, że widoki unii obu państw i wciągnięcia Moskwy w orbitę Zachodu wydawały się Zółkiewskiemu realne, że przez caly prawie wiek XVII,aż do Piotra Wielkiego, było przenikanie kultury polskiej i języka do moskiewskiego caratu.Była więc Rzeczpospolita wspólnotą narodów ugruntowaną na wolności i zgodzić się można z Lelewelem, że nigdzie prawie w Europie kontynentalnej poza Szwajcarią, Holandią, Szwecją, nie było tyle wolności co w Polsce, tylu obywateli mających polityczne prawa, tyle rękojmi praw tej wolnej części narodu reprezentującej naród -- a było ich u schyłku Rzeczpospolitej z rodzinami coś około miliona, a dwieście tysięcy elektorów. Nigdzie rownież nie było takiej w prawach stanu szlacheckiego jak u nas, gdzie szlachcic na zagrodzie był równym wojewodzie choć sam orał i gnój wyrzucał. Nigdzie nie było takiej dumy z posiadanej wolności i tyle zarazem skłonności do dzielenia się swoim ius civitatis-- jak niegdyś obywatele rzymscy, z każdym równym, który zapragnie być poddanym polskiego króla. Gdy juź ustał wzrost terytorialny państwa trwały nadal pojkojowe podboje polskości. Mowę polską na ziemiach litewsko- ruskich, przyjmowali stopniowo wszyscy ludzie wolni, Litwini, Białorusini, Rusini, Tatarzy, Ormianie. Polonizowali się osiadli w miastach Niemcy. Proces ten był niemal zakończony w początkach XVIII w., ale przybywający później na nasze ziemie nowy element naplywowy ze wschodu i zachodu jeszcze w dobie rozbiorowej i porozbiorowej ulegal temu samemu procesowi asymilacyjnemu ze zdumiewającą szybkością. Polskość zwyciężała najpierw siłą przyciągającą swej wolności, a później,, gdy już wolności nie było, duchem wolności w narodzie i jej umiłowaniem. To było częścią dziedzictwa upadającego państwa na czasy niewoli.
2.Gminowładztwo szlacheckie i niewola ludu. Były i ciemne plamy na słońcu wolności staropolskiej. Sam Lelewel gorzko wypomina grzechy popełnione wobec ludu w tym właśnie czasie, gdy w Polsce tworzyło się " gminowładztwo szlacheckie". Już za Jagiellonów chłopa przywiązano ostatecznie do ziemi, a mieszczanom odebrano prawo do jej posiadania; usunięto ich następnie z sejmów pozbawiając ich praw politycznych; przez skup sołectw ,szlachta przejęła nad chłopami wladzę sądowniczą, los ludu stawał się całkowicie zależnym od nieograniczonej wladzy właścicieli ziemi, a rozwój gospodarki folwarcznopańszczy nianej niósł chłopom poddanym wyzysk, niewolę, poniżenie. Naród polski , który istniał od średniowiecza jako świadoma, wszechstanowa całość,stawał się narodem szlacheckim, a Rzeczpospolita z rzeczy wspólnej wszystkim mieszkańcom, rzeczpospolitą szlachty polskiej.
podczas reformy. Sam król wtenczas zwrócił się do sejmu z prośbą, by sejm uchwalił, czego żądają Rosja i Prusy, by " nie drażnić imperatorowej" (tj. carycy Katarzyny), mniemajac,że on potem wszystko w Petersburgu jakoś wypolitykuje w chwili sposobnej, a tym czasem należy przeczekać złe czasy,
Konfederacja radomska, osiągniowszy swój cel, dziwiła się, dlaczego wojsko rosyjskie przyslane jej na pomoc, nie wychodzi teraz z kraju tj, z Polski? Teraz z kolei konfederaci spostrzegli , że stali się tylko narzędziem w ręku carycy, która ich już nie potrzebuje i o nich nie dba, bo nie chodzi jej o ich "złotą wolność", lecz o zaprowadzenie w Polsce moskiewskich rządów wojskowych.
Zwolennicy starych urządzeń ustrojowych niekoniecznie zgadzali się być na usługach Moskwy. Znaczna większość uważała za obowiązek starać się o to, by Moskal opuścił Polskę, a skoro tego nie dopełni dobrowolnie, więc należy próbować, czy się w tym patriotycznym życzeniu uda się go wypędzić. W tym patriotycznym życzeniu łączyli się zwolennicy starych urządzeń ze zwolennikami reform. Celem wyparcia załóg rosyjskich tegoż roku 1768 zawiązała się w mieście Barze na Ukrainie w województwie bracławskim sławna konfederacja, barską zwana, pod przewodem dwóch rodów: Krasińskich i Pułaskich. Szła szlachta na ochotnika, jak dawniej na pospolite ruszenie. Przez cztery lata dali się dobrze we znaki Moskalom. Wtedy wyslannicy carscy podburzyli prosty lud ukraiński przeciw wszystkiemu, co polskie i katolickie. Popi poświęcali po cerkwiach noże, by nimi rżnąć Polaków. Wybuchła tzw. rześ humańska, w której wymordowano 200 000 osób, a w samym, Humaniu okoo 20 OOO. Ale ruskie hajdamaki (sami się tak nazywali) dopuszczali się w ciągłym opilstwie takich bezeceństw (nawet na dzieciach), i nawet Moskal zawstydził się z udziału w tej spółce. Hajdamaczyznę stłumił wreszcie rosyjski general Kreczetnikow. Same komendy rosyjskie lazaly stracić Gontę, przywódcę hajdamaków, drugiego Żeleźniaka, skazano na Sybir. Rząd rosyjski chciał przez to umyć ręce od tej rzeźi, bo o hajdamakach jedno było zdanie u wszystkich ludzi, posiadających choćny trochę sumienia, że okazali sie czymś gorszym od dzikich zwierząt.
2. Konfederacja barska szerzyła się po całym państwie, od Ukrainy aż po Kraków. Konfederaci nie mogli prowadzić wojny regularnej, tylko ruchawkę, czyli tzw. partyzantkę, urywając dorywczo nieprzyjaciela, gdzie się dało. Konfederaci mniemali też, że oni tylko zaczną, a wojsko królewskie przyłączy się do nich i urządzi z nich nowe pułki. Wojska tego było tylko zaledwie 24 000, ale przez konfederację szybko mogło się potroić i róść dalej, gdyby król stanął na czele sprawy. Stanislaw August nie tylko nie przystąpił do konfederacji barskiej, lecz na żądanie Katarzyny kazal wojsku polskiemu i litewskiemu połączyć się z rosyjskim przeciw konfederatom. Przypuszczał, że ulegliwością wypolitykuje i przebłaga carycę, a tymczasem już w roku 1770 toczyły się już między Petersburgiem a Berlinem układy o rozbiór Polski, do czego wciągnięto następnie jeszcze dom habsburski.
Układy te trwaly już dwa lat, bo dziedziczka krajów habsburskich, cesarzowa Maria Teresa, namyślała się, czy to będzie dobrze dla Austrii, jeżeli Rosja się rozrośnie. Chciała nawet z początku zawierać z Prusami przymierze przeciwko Rosji w obronie całości granic polskich. Miało to być pewnym znakiem życzliwości dla Polski, skoro pozwalała naczelnej radzie konfederacji barskiej schronić się pod swoje panowanie, do Cieszyna na Śląsku. Skoro konfederacja ta potrafiła walczyć przez cztery lata, mając przeciw sobie wojska i królewskie polskie i carskie, o ileż byłaby obrona silniejszą, gdyby król polski stamąl na jej czele i wypowiedział wojnę Rosji. A w takim razie Maria Teresa byłaby się sprzymierzyła z Polską. Lecz król nieroztropny dał przeminąć tej sposobności, licząc ciągle na swoja politykę uległości, doczekał się tego przez swoją ospałość, iż nie tylko Rosja i Prusy porozumiały się co do rozbioru, ale wciągnęły także Marię Teresę do spółki. Fryderyk pruski przekonał ją w końcu, że powinna także wziąć udział w rozbiorze Polski i to dlatego, by Rosja nie stała się silniejszą od dynastii habsburskiej i Austrii. W kwietniu 1772 roku Maria Teresa nakazała starszyźnie konfederackiej wydalić się z Cieszyna, a tegoż roku w sierpniu wojska jej wkraczaly do Polski.
3. W pierwszym rozbiorze Polski w r. 1772. zabierala dynastia habsburska duży kraj wzdłuż Karpat po Wisłę na zachodzie, a na wschodzie od Pokucia środkiem Podola aż do Zamościa i Hrubieszowa na północy. Król pruski przywłaszczyl sobie część Wielkopolski po rzekę Noteć, województwa malborskie,chełmińskie i gdańskie (ziemię kaszubską), czyli Prusy Królewskie, ale bez głównych dwóch miast Gdańska i Torunia. Najmniej zabierała Rosja: Inflanty polskie i niecałą Ruś Białą z Wielkiego Księstwa Litewskiego. Katarzyna rosyjska i Fryderyk pruski nie wstydzili się wcale rabunku, ale Maria Teresa czuła się trochę zawstydzoną i chciała się jakoś usprawiedliwić. Ułożono więc ciekawy wywód praw dnastii habsburskiej do polskich ziem podkarpackich. Za czasów dzielnicowych Madziaży (Węgry) panowali przez krótki cżas w Haliczu i Włodzimierzu wołyńskim, a królowie węgierscy przybrali z tej okazji tytuł królów Galicji i Lodomerii, że zaś Maria Teresa była także węgierską królową, więc odbierała niby dawne węgierskie kraje. Cesarscy prawnicy nazwali to "rewindykacją", czyli powrotem do swego. Dziwna rzecz, jak te ruskie księstwa halickie i wlodzimierskie rozszerzyły się Marii Teresie aż po samo miasto Kraków! Wisłę bowiem zrobiono granicą, Kraków, położony na lewym brzegu rzeki pozostał przy Polsce, ale przedmieście Podgórze, na brzegu prawym, przeszło pod panowanie habsburskie. W taki to sposób Maria Teresa uznała, że należy rabunek usprawiedliwić kłamstwem.
Państwa zaborcze chciały mieć potwierdzenie sejmu na odstąpienie ziem zagarniętych. Wyborami na ten sejm zajmował się Adam Poniński, niecnej pamięci wyrodek. Szafując groszem, otrzymanym od państw zaborczych, głównie od Rosji, agitował przekupstwem i sam grubo się na tym obłowił. O własny wybór na ten sejm wystarał się w powiecie liwskim. Po większej części powiaty nie chciały całkiem wybierać posłów, wybrano ich zaledwie 102. Sejm miał się odbyć w Warszawie, obsadzonej wojskami austriackimi, pruskimi i rosyjskimi, Stanisław August, stale w politycznych sprawach niezdatny i zaślepiony, sam starał się, żeby Ponińskiego zrobić marszałiem sejmu. Rozumowal bowiem, że trzeba siedzieć cicho i rozbiór zatwierdzić, a czekać, czy nie nadejdą lepsze dla Polski czasy.
4. Jak gdyby zmniejszonemu państwu łatwiej miało być odpierać wrogów niż całemu. Salę sejmową w Warszawie otoczyły oddziały wszystkich trzech państw rozbiorowych; nawet na korytarzach lśniły nastawione bagnety. Tadeusz Rejtan, poseł nowogrodzki, powstal zaraz na wstępie i skorzystawszy z tego, że sejmowe "nie pozwalam" było na nowo przywrócone, obraca tu truciznę przeciw trucicielom, protestując przeciw samemu nawet zagajeniu sejmu. Przez trzy dni i dwie noce nie opuszcza sali sejmowej, by wciąż stwierdzać, że sejm, nie będąc prawnie zagajonym, nie może też niczego uchwalać. Zebrało się przy nim grono patriotycznych posłów. Rejtan rzuca się na próg i wola: "Choćby po moim trupie!". Zołdaki przechodzą przez niego, leżącego na progu, i z bronia w ręku otaczają posłów sejmowych. Takie działy się gwałty, a przy tym był nacisk samego króla, fortele rozmaite i przekupstwa. Poniński zebrawszy w swym mieszkaniu prywatnym 81 posłów, sobie znanych i przekupstwem urobionych, zmówil się z nimi potajemnie o sposobie prowadzenia sejmu i zapewnił. sobie większość. Zostawszy marszałkiem wystarał się, iż sejm ten uchwalił, że nie tylko tron musi pozostać elekcyjnym, ale nawet nie wolno wybrać syna po ojcu, następnie liberum veto musi być nadal zachowane, a liczba wojska nie może przekroczyć 30 000. Długo jednak trwały narady, bo trzeba było sejm ten aż siedem razy przerywać i ciągle odraczać, Trwało to dwa lata, nim Poniński postawił na swoim, bo nawet przekupieni opuszczali go co raz, trwożąć się przy takiej zbrodni przeciw Ojczyźnie. Dopiero po dwóch latach państwa zaborcze zdołały załatwić formalności z tym sejmem. Dnia 11 kwietnia 1755 r. odbyła się ostatnia sesja. Król podpisać miał akt rozbioru, ale nagle zabrakło kałamarza, który ktoś uprzątnął; wtenczas Poninski wyciągnął ołówek i podał go Stanisławowi Augustowi, żeby podpisał. Rozumie się samo przez się, że ten dokument był wymuszony, a przez to był nieważny, inaczej bowiem zbóje staliby się jedynymi prawodawcami świata.
Autorzy tekstu: Feliks Koneczny, "Dzieje Polski Opowiedziane dla młodzieży." Wydawnictwo Antyk.Wydanie( trzecie po okresie sowieckiej okupacji ). Wydawnictwo skada podziękowanie spadkobiercom praw autorskich za zgodę na opublikowanie dzieł Feliksa Konecznego. Wydawnictwo Antyk Marcin Dybowski 05-806 Komorów, ul Klonowa 10a ---- Marian Kukiel. Dzieje Polski Porozbiorowe !795--1921.
5.", str.27 .Zewsząd tj. od, trzech mocarstw ościennych, z których dwa -- Rosja i Prusy wyrosły w potęgę w tym właśnie czasie, gdy Polska była wówczas pogrążona w bezwładzie i zastoju. i od wewnątrz, z upadku obywatelskiego ducha i rycerskiego ducha męstwa. O drogach wyjścia myśleli królowie sascy, August II skłonny był do pochwycenia władzy absolutnej zamachem stanu, a okupienia się możnym sąsiadom kawałkami Polski. Niektórzy światli ludzie, jak król wygnaniec Stanisław Leszczyński w "Głosie wolnym wolność ubezpieczającym" , wskazywali Polakom drogę ocalenia wolnej Rzeczypospolitej.Tu na czoło wysunął się za Augusta III Stanisław Konarski, Do naprawy państwa chciał dojść przez taką reformę szkolnictwa, by wyrosły nowe pokolenia światłych obywateli patriotów i zabezpieczyły jego przyszłość. W tym duchu dokonal reformy szkół pijarskich, za którymi poszły inne zakony, prowadził swe Collegium Nobilium-- czysto szlachecką i elitarną jeszcze szkołę: a wielkim dziełem"O skutecznym rad sposobie". Perswadował szlachcie ostrożnie, ale łopatą w głowę, że Rzeczpospolita nasza stary to gmach i im bardziej ozdobniejsza tym bardziej potrzebuje reperacji i że do ruiny doprowadza ją rzekoma " źrenica wolności", liberum veto: pluralitas votorum wolności nie zagraża, a państwo może ocalić. Wybito na jego cześć medal z napisem: "Sapere auso", temu co się ważył być mądrym. Był on związany politycznie z mądrą polityczną "familią" Czartoryskich. Reformę rządu-- w duchu instytucji angielskich , przeprowadzić zamierzali zamachem stanu, dla którego uzyskali poparcie imperatorowej Katarzynę II. zamierzali, "nowe albo raczej powtórzone świata polskiego tworzenie".Pierwszy na sejmie konwokacyjnym 1764 r. zrobiono wyłom w zasadzie jednomyślności, usprawniły władze rządowe i wojskowe Ta proba przebudowy państwa oparta była nie na woli narodu, w części tylko idącego za polityką familii, ale na pomocy obcej w innym zupełnie wyznaczonym celu. Rosja wcale nie chciala mieć Polski rządnej i politycznie samorządnej. Próby prowadzenia własnej polityki między narodowej podjęte przez Czartoryskich przyczyniły się do zwrócenia przeciw nim presji rosyjsko pruskiej, do podważenia sprawą dysydencką ich pozycji i króla, podburzenia przeciw nim masy szlacheckiej, objęcia przez ambasadora Katarzyny faktycznej władzy w państwie. Repnin dyktował sejmowi " prawa kardynalne", pod gwarancją Imperatorowej, niweczące reformę ustrojową i przywracające źrenicę "wolności". Skoro wymuszał zarazem równouprawnienie dysydentów i dyzunitów, spotkał się z rozpaczliwym sprzeciwem. Zaczął porywać i wywozić do Rosji opornych senatorów i posłów. Zademonstrował, że w Warszawie tolerowany będzie odtąd tylko rząd posłuszny dyktatowi Petersburga.
Wtedy w masie szlacheckiego narodu następuje odruchowa reakcja. Przeciw rosyjskiej kurateli i uległemu wobec niej królowi zawiązuje się w Barze pod hasłem obrony zagrożonej rzekomo wiary konfederacja zwana barską. Była to wojna domowa, krwawa rozprawa " inter Maiestatem et Libertatem", "między "złotą wolnością" a znienawidzonym, pogardzanym i nieuznawanym królem, Ale Szujski nazwał ją ostatnią wojną w duchu czysto szlacheckim o niepodległość. W istocie była to ostatnia wojna stoczona przez "naród szlachecki" w staropolskich formach politycznych i wojskowych. W jej duchu zaciekłości stronniczej, rozpraw wewnętrznych, anarchicznych narowach była jedna z jej słabości. A zaś w wysunięciu się niejako automatycznym sprawy niepodleglości na miejsce naczelne była jej siła i źródlo cudownej legendy, w ktorą ją spowiły pokolenia. Zamierzano wielką wojnę narodową na skalę taką, jak za Jana Kazimierza konfederacja tyszowiecka przeciw Szwedom, którą jako wzór wspominano. Pamiętano z jaką ochotą i zaciętością lud polski brał udział w tamtej wielkiej wojnie ze Szwedami, Ale nie doszło tym razem do masowego poruszenia ludu, był tylko tam żołnierz z musu, gdzie władza konfederacji sięgała. Zawód przez chłopa doznany za Jana Kazimierza i los jego pogorszony co do ciężarów pańszczyznanych, Mściły się obojętnością i odrętwieniem. Nie podniosły się przeciw Moskwie, jak wtedy przeciw Szwedom dziesiątki tysięcy kos i siekier.
Rzecz wątpliwa czy siły konfederacji przekroczyły w jakimś momencie czteroletniej walki 20. 000 w wielu źle skoordynowanych "partiach". Ale ogromny wysiłek musiał być kilkakrotnie większy wobec ogromnych strat w zabitych, jeńcach i rozproszonych. Siły wciąż rozrastaly się na nowo. Ruch zdławiony w jednym województwie, wybuchal od razu płomieniem w innych. Konfederacja dowiodła, że szlachta polska da się za niepodległość zabijać, lecz nie wykazała zdolności do jednolitego, karnego, energicznego działania, ani też wartości wojskowych takich, by partie mogły stawić czoło wojskom najezdniczym. Tradycja "heroicznych czynów" przetrwała i były piękne ich przykłady;,ale nieudolnie, niesforno, pochliwo były jednak zjawiskiem przeważającym, typowym. Okazywało się, że tu brak nie tylko chętnego udziału ludowych mas w walce , ale że konieczna jest zupełna przemiana w duchu narodu i jego intuicjach, aby się mógł ostać.
Autor Marian Kukiel
Nastąpił pierwszy rozbiór. Pod grozą zupełnej zagłady wymuszona zgoda sejmu na odstąpienie ziem zagrabionych przez trzy mocarstwa. Na "prawa kardynalne", ktróe podyktują. na ich "gwarancje" utrwalające stan rzeczy w okrojonym państwie. W istocie zaś na rządy rosyjskiego ambasadora Stackelberga, mistrza w motywowaniu, przekabacaniu, przekupywaniu dygnitarzy i posłów, narzucaniu woli imperatorowej, utrzymywaniu Polski w bezwładzie. Polska jest na dnie poniżenia. Już niewolna. W życiu politycznym jest rozkład hańbiący. Ale w tymże okresie między dwoma pamiętnymi sejmami, rozbiorowym czyli delegacyjnym i czteroletnim narasta w narodzie wola, by stać się za wszelką wolnym od hańbiących obcej przemocy nakazów (jak to wyrazi Ustawa rządowa 3 Maja). Wolnym w niepodległym, wolnym i rządnym państwie.Wola ta znajdzie wyraz w dziele Sejmu Wielkiego i Insurekcji, przetrwa klęski, stanie się częścią istotną dziedzictwa Rzeczypospolitej na czasy porozbiorowe.
4. "Nowe świata polskiego tworzenie", którego chcieli Czartoryscy w r. 1764, nie dalo się osiągnąć za jednym zamachem. Próby podjęte póżniej na sejmie rozbiorowym przez Adama Ponińskiego i AugustaSułkowskiego, by ulżyć niewoli chłopów, zostały odrzucone. Sejm roku 1780 z oburzeniem podeptał kodeks Zamojskiego; rozumne" Listy patriotyczne" Wybickiego, apelujące nie tylko do sumienia, ale do rozumnego pojęcia własnych interesów, nie przekonały zażartych egoizmów. Ćwierć wieku upłynęło od Sejmu Konwokacyjnego zanim zaczęło się w Sejmie Wielkim prawdziwe już "nowe tworzenie" polskiego życia państwowego i sejm stanął zgodnie z postulatem Staszica przed koniecznością zmiany "Rzeczypospolitej szlachty polskiej" na " Rzeczpospolitą narodu Polaków" i ograniczenia wolności szlacheckiej, by ocalić wolność Ojczyzny. Przygotowały tę wielką przemianę szkoły: Collegium Nobilium, Pijarskie, Szkola Rycerska, zreformowane za Komisji Edukacyjnej Akademie. Pracowalo nad nią piśmiennictwo polityczne,rozkwitająca literatura, więc zarówno "statyści" i publicyści, jak poeci i historycy. Dokonał się istny zalew Polski przez idee wieku Oświecenia idące z Anglii i Francji. Trwały wysiłki króla przedstawione niedawno w znakomitym dziele J. Fabrea, by związać jak najmocniej Polskę z Europą oświecenia i sprzymierzyć ją z przewodzącą jej "Repulique des Lettres", republiką pisarzy. filozofów, poetów.
Jest legenda o złowrogiej wolnomularstwa międzynarodowego na zgubę Polski jako państwa katolickiego. Trudno byłoby to zrozumieć, skoro w państwie tym sam król jest masonem, "Salsinatus Magnus, frater Roseae Aureae Crucis". Do masonerii należały wszystkie niemal osobistości kierownicze wszystkich obozów i cały prawie tutejszy świat intelektualny. Roiło się w Polsce od gości wolnomularskich z Zachodu, przyjmowanych z otwartymi ękami. Bowiem była dla nich Polska krajem wolnym, przejętym duchem oświecenia, na drodze do wielkich reform w duchu światłego liberalizmu. W wolnomularstwie polskim po pierwszym rozbiorze przeważały wpływy stronnictwa rosyjskiego. Wielką lożą uznaną przez Wielki Wschód Londyński była loża Katarzyny pod Gwiazdą Północy, Wielkim mistrzem od roku osiemdziesiątego czwartego po Ignacym Potockim i Andrzeju Mokronowskim był Stanisław Szczęsny Potocki, późniejszy Targowiczanin, wtedy radykali w duchu republikańskimzujący. Dopiero za czasów Sejmu Cztero letniego zastąpił go Kazimierz Nestor Sapiecha, marszałek konfederacji litewskiej, a wielka loża będzie przezwaną na lożę Stanislawa Augusta pod Gwiazdą Północy. Będzie to już jeden z objawów przełomu w polityce polskiej i jej uzależnienia się od Rosji.
O jednolitej polityce wewnętrznej wolnomularstwa polskiego mowy być nie mogło, ponieważ w jego składzie był naraz Król i jego stronnicy oraz jego zawzięci w tym czasie przeciwnicy magnaccy,myśl polityczna polska postawila się pomiędzy zmianą Rzeczpospolitą dziedziczną monarchię konstytucyjną, a jakąś oligarchię magnacką na wzor republiki weneckiej i obie te tendencje nurtowały masonerię polską a już występowała trzecia, śmielsza, zapatrzona w Waszyngton i Paryż.
Ten stan rzeczy: "oświecona" wolnomyślność i silne wpływy wolnomularskie wśród elity społecznej i intelektualnej narodu, przetrwa ostatnie rozbiory państwa i przejdzie jako spuścizna na dzieje porozbiorowe i odgrywać będzie rolę jako jeden z czynników postępu w duchu zachodnim ale i wewnętrznych fermentów. W ciągu życia trzech conajmniej pokoleń zaznaczać się będzie nowy przedzial między masą narodu, chrześcijańską i wierzącą, a jego warstwę kierowniczą i przywódczą, w ktoórej przeważa indyferentyzm religijny, a silnie występuje negatywny stosunek do kościołów, zwłaszcza katolickiego, czy wogóle do religii objawionych. Bojowa antyreligijność jest jeszcze w Polsce zjawiskiem wujątkowym, chociaż ma przedstawicieli bardzo wybitnych. Co innego pastwienie się nad ciemnotą kleru, w czym prym trzyma sam ksiądz biskup warmiński. Walkę z hierarchią duchowną zaognia zaś okoliczność, że są wśród niej, jak zresztą i wśród świeckich, oświeconych i wolterializmem przesiąkniętych dygnitarzy, nawet wśród reformatorów, to służalcy zaborców, Za Kościuszki dwóch biskupów ,obok trzech hetmanów ---skończy na szubienicach powstańczych, a prymas śmiercią samobójczą. Ale przy ostrym "antyklerykaliźmie", jak to potem nazwano, zachowano również pozory przynaleźności do Kościoła, Lecz zwolna się opamiętano, bo spostrzeżono, że, by lud mieć za sobą, nie w imię Wielkiego Budowniczego zwracać sie doń trzeba, ale w imię Boże. Ten kryzys wierzeń i wynikłe z tego rosterki sumień i nienawiści odziedziczy po Polsce stanisławowskiej porozbiorowa.
Odkąd w r. 1783 Wielka Brytania uznać musiała niepodległość Stanów Zjednoczonych, wzmagają się wolnościowe nie tylko w Europie, bo sięgające Polski. Działa tu samopowstanie wolnej republiki demokratycznej w rozległym zamorskim kraju, jej zasady prawa człowieka i władzy z woli ludu. W rewolucji amerykańskiej odegrało dużą rolę tamtejsze wolnomularstwo, jako siła jednocząca i motoryczna. Wolnomularstwo europejskie uważało sprawę amerykańską za własną. W Anglii doszło do zażegnania sporu, a potem za pogodzeniem się z faktem oderwania się kolonii. We Francji budziło zapał do wojny w ich obronie; w innych krajach kontynentu wzywano do ich poparcia. Dotąd skłonne było do tolerowania rządów monarchistycznych i cieszyło się względami takich osob jak Fryderyk II, Katarzyna II i Józew II "oświeconych" despotów. Teraz wzbierały się w nim dążenia republikańskie i demokratyczne.
5,Dziedzictwo Sejmu Wielkiego i Insurekcji. W "Dziejach" Konopczyńskiego znajdzie czytelnik świetnie wyłożoną historię Sejmu Czteroletniego. Trzeba zwrócić uwagę na ten moment historyczny, gdy Prusy, chcąc wbić klin między Polskę i Rosję, mistrzowskim posunięciem zrzekają się gwarancji ustroju Rzeczypospolitej, uznają jej prawa do reformowania swych praw, stanowienia o swych siłach zbrojnych--- a polska poczula się nagle niepodległa, sejm zrzucił kuratelę ambasadora Imporatorowej, powołał deputację Naprawy Rządu celem dokonania wielkiej reformy ustrojowej." Już przed sejmem ukazywać się zaczęły Listy Anonima do Stanislawa Małachowskiego", przyszłego marszałka sejmu a już znanego Przyjaciela Ludu". Autorem był ks. Hugo Kołątaj, najtęższa glowa polityczna jaką miała ówczesna Polska. W "listach" rozwijał program prac sejmowych, a wyłożył go systematycznie w zamykającym je w wielkim projekcie: "Prawo polityczne narodu polskiego".Polska byłaby monarchią dziedziczną, konstytucyjną, z przewagą sejmu jako wybieranego przedstawicielstwa narodowego, z dwóch izb, z których niższą radłby Kołątaj mieć wybieraną przez stan miejski. Godzil się zresztą na inne rozwiązanie przez połączenie posłów miejskich z ziemskimi w jednej izbie. Te dwa stany, szlachecki i miejski miały być czynną politycznie częścią narodu; o posiadaniu praw politycznych nie miało już decydować samo urodzenie, ale cenzus majątkowy. Szlachta--- ziemianie zachować mieli uprzywilijowaną pozycję, ale szlachta zagrodowa i bezrolna stracić miała posiadane dotąd prawa, odsądzana od nich jako element nieoświecony, a narzędzie wichrzeń magnackich. W zbliżeniu wzajemnym dwóch warstw posiadających--- ziemiańskiej i mieszczańskiej widzieli Staszic i Kołłątaj pierwszy krok na drodze do wielkiej przemiany w duchu wolnosci i równości. Przez przewidziane nadawanie szlachectwa mieszczanom---obywatelom ziemskim, a także zasłużonym wojskowym i ludziom nauki odnawiałby się jak w Anglii stan szlachecki, a wlaściciele ziemscy przez udzial w przemyśle i handlu włączyć by się mieli w życie miast, do których ksiąg manifestacyjnie się zapisywali.
Gorzej było ze sprawą wolności chłopskiej, tak drogą Kołłątajowi i Staszicowi. W opracowanym przez Ignacego Potockiego projekcie "Zasad do poprawy formy rządu" wniesionym z końcem 1789 roku było z razu na wstępie oświadczenie w duchu francuskiej deklaracji praw człowieka i obywatela o powinności, którą ma naród dla zabezpieczenia i zachowania wolności, własności i równości każdego obywatela. Deputacja usunęła wyrazy " wolność" i "równość". Było już wiadomym, że pełna wolność osobista chłopa nie do uzyskania będzie na tym sejmie. Wysilal się teraz Kołłątaj na zapewnienie mu ochrony prawa nad jego osobą, mieniem, posiadaną ziemią. Usiłował wprowadzić zasadę stosunku umownego pomiędzy właścicielem a chłopem, aby człowieka wyjąć od ludzi czyli ( spod samowoli ludzkiej) "a poddać prawu" Było to niewystarczające, ale więcej niż w kodeksie Zamoyskiego z taką furią odrzuconym przez sejm przed dziesięciu laty,i więcej niż w uchwalonych przez Deputację "Zasadach do poprawy form rządu" i więcej nawet niż zapowiedziano wyraźnie w ostatecznym brzmieniu Ustawy Rządowej trzeciego Maja. Program Kołłątajowski wnosił w ówczesny stan rzeczy przemiany sięgające głęboko. Szło wedle jego własnych słów o" łagodną rewolucję".Rewolucję w majestacie prawa zaakceptowaną przez tych,którzy mieli się zrzec części swych przywilejów, dla ocalenia państwa. Pisarze polityczni urabiają opini kół politycznie czynnych. Kołłątaj mobilizuje całą gromadę ludzi zdolnych, przejętych myślą walki o odrodzenie Polski w duchu praw człowieka. Jest to owa "Kuźnica Kołłątajowska", w której przoduje ksiądz Franciszek Ksawery Dmochowski, wietny literat i ksiądz franciszek Salezy Jezierski. Zwany "Wulkanem gromów Kuźnicy", uderzył zabójczym szyderstwem we wstecz, niesprawiedliwość społeczną,bezrząd starej Rzeczypospolitej, przywileje, ciemnotę i służalstwo. Drwił z własnej drobnoszlacheckiej warstwy, a możnych nie szczędził --- w jak go nazywa Berent "Diogones w Kontuszu".
6. Nie było jeszcze mieszczan w sejmie, ale doszli do głosu i to z wielką powagą domagając się od stanów sejmowych przywrócenia im utraconych praw. Od zejścia się S powstała delegacja do podawania mu życzeń miejskich, Duszą jej był Jan Dekert, kupiec z Wielkopolski osiadły w Warszawie, niebawem prezydent magistratu Starej Warszawy, politycznie związany z Kołłątajem i Małachowskim. Z Inicjatywy Kołątaja opracowano memoriał od miast Rzeczypospolitej. Nie bez zgorszenia i zaniepokojenia znacznej części stanów sejmujących zebrał się w Warszawie zjazd pełnomocników miast i poszła 2 grudnia 1789 na zamek do króla "czarna procesja" mieszczan. Nieśli memoriał wołający o sprawiedliwość. Był on już z góry " zmeliorowany" przez samego króla -- odpadły w nim zbyt wyraźne aluzje do rewolucji francuskiej chociaż została ostrzegawcza wzmianka o zagranicznych rozruchach z przeciwstawieniem im cierpliwej lojalności miast polskich i został zwrot: "rwie gwałotownie swoje niewolnik, gdzie panujący nad nim tłumi wszystkie prawa człowieka" . Usunięto postulaty drogie Kołątajowi, a zbyt idące daleko jak na gusta poselskie, utworzenia związku miast i osobnej izby sejmowej z ich posłów--- pozostał i utrzymał się postulat rozciągnięcia na mieszczan prawa neminem captivabimus, restytucji dawnych praw miast i udziału ich plenipotentów w sejmach. 29.
W nagłówku Ustawy Rządowej 3 maja 1791 ukazał się po raz pierwszy nowy tytuł królewski: MZ, Stanislaw August, z Boźej laski i woli Narodu Król Polski.... W pierwszych słowach wyraża się najdonoślejsza treść ustawy. Miała ona zachować i umocnić dziedzicznością tradycyjny tron, a zarazem uczynić wolę Narodu suwerenną. I tak państwo urządzić, by rząd mógł być Dzielny, czyli, sprawny, będąc wyrazem i wykonawcą tej woli. Czytamy dalej; " chcąc korzystać z pory w jakiej się Europa znajduje i z tej dogorywającej chwili, która nas samych sobie wróciła, wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów...Jest w tych słowach historia ostatniego półrocza prac nad Konstytucją, przynaglanych przez niepokojący obrót spraw zagranicznych, prowadzonych jakby w wyścigu z czasem. To jest sytuacja, która " która nas samych sobie wróciła", to jest poywolia nam stanowi swobodnie o swoich prawach, wolnych od hanbiących.